Jeszcze w piątek chiński resort zdrowia informował o 25 ofiarach śmiertelnych z powodu ostrego zapalenia płuc spowodowanego koronawirusem 2019-nCoV, mówiono wtedy o ponad 800 zakażonych. Tymczasem w niedzielę poinformowano już o 56 ofiarach groźnego wirusa i ponad 2000 zakażonych, a w poniedziałek rano - już o 80 ofiarach i ponad 2700 zarażonych. Wirus, przeciwko któremu szczepionki poszukują obecnie naukowcy niemal na całym świecie, wykryto już nie tylko w wielu krajach Azji, lecz również w USA i Australii. Dotarł już do Europy, francuski resort informował w sobotę o trzecim przypadku zachorowań. Wszyscy zakażeni powrócili ostatnio z Chin. W Paryżu i Waszyngtonie już zapadły decyzje w sprawie ewakuacji swoich obywateli i dyplomatów z prowincji Hubei. Podróże do tego regionu w centralnej części Chin odradza też polski MSZ.
Zbudować nowy szpital w dziesięć dni
Niezbyt często można zobaczyć puste ulice 11-milionowego miasta, gdzie nie kursuje transport publiczny, zamknięto lotnisko, dworce i autostrady. Nie działają biblioteki, teatry, kina i muzea, ograniczono handel i zamknięto targowiska. Z miasta nikt nie wyjeżdża i nikt nie przyjeżdża, poza ubranymi w białe kombinezony ze specjalistycznymi maskami na twarzach żołnierzami, policjantami, lekarzami i służbą epidemiologiczną. Wszyscy wychodzący na ulice są zobowiązani do noszenia masek na twarzy, w przeciwnym wypadku „poniosą surowe konsekwencje". Chętnych jest niewielu, w światowych mediach można zobaczyć jedynie puste ulice i pojedynczych przechodniów.
![](http://grafik.rp.pl/grafika2/1541757.jpg)
Zupa z nietoperza
– Trzeba mieć bardzo ograniczone zaufanie co do liczby ofiar i zakażonych podawanej przez chiński rząd. Chińczycy w całym kraju masowo ruszyli do aptek po maski, które już ciężko znaleźć. W sklepach zabrakło też imbiru, który wspomaga odporność – mówi „Rzeczpospolitej" korespondent jednego z zachodnich mediów w Chinach. Twierdzi, że paniczne nastroje są odczuwalne nie tylko w Hubei, ale również w innych chińskich prowincjach. Najwyższy stopień zagrożenia ogłosiła ponad 95-milionowa prowincja Guangdond. Tak samo jak w Hubei odwołano tam wszystkie imprezy masowe, wstrzymano pracę fabryk i szkół. Na zawieszenie komunikacji miejskiej zdecydowała się też 90-milionowa prowincja Szantung. W Pekinie zamknięto do odwołania Zakazane Miasto oraz jedną z najważniejszych atrakcji kraju – dawny pałac cesarski dynastii Ming i Qing.
Na terenie całego kraju wprowadzono zakaz handlu żywymi dzikimi zwierzętami, które według chińskich władz mogły być przyczyną zakażenia wirusem. Pierwszymi ofiarami byli pracownicy największego targowiska w Wuhan, zamkniętego do odwołania. Sprzedawano tam lisy, węże, szczury, jeże, wilki, a nawet krokodyle. Światowe media nawet spekulują, że wszystko zaczęło się od nietoperzy owocowych (rudawka wielka), z których zupa jest popularnym przysmakiem w Wuhan. O wzmożeniu kontroli sanitarno-epidemiologicznych na targach w sobotę mówiono podczas specjalnie zwołanej narady Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Z relacji agencji Beijing News wynika, że przywódca Xi Jinping wystąpił z „ważnym przemówieniem", ogłaszając całkowitą mobilizację wszystkich organów władzy państwowej oraz regionalnej. Zadeklarowano też, że Chiny na bieżąco będą informować WHO o sytuacji. Tam z kolei w czwartek stwierdzono, że jest „jeszcze za wcześnie", by ogłaszać międzynarodową sytuację nadzwyczajną z powodu nowego koronawirusa. WHO nie wyklucza jednak, że w najbliższym czasie może się to zmienić, w zależności od rozwoju sytuacji w Chinach.