Reklama
Rozwiń

Lekarze z placówek prywatnych chcą zostać funkcjonariuszami publicznymi

Status funkcjonariusza publicznego potrzebny jest też w placówkach prywatnej służby zdrowia – uważają medycy.

Aktualizacja: 17.05.2018 07:01 Publikacja: 16.05.2018 18:56

Lekarze z placówek prywatnych chcą zostać funkcjonariuszami publicznymi

Foto: Adobe Stock

Duży szpital powiatowy na Śląsku. Chirurg drzemie w fotelu po nieudanej operacji wyciągania siekiery z głowy pacjenta. Budzi go duszenie – to brat zmarłego przyszedł „wymierzyć sprawiedliwość".

– Takich historii są setki – mówi kolega chirurga, ordynator. – Dwa tygodnie temu inny lekarz został pobity na izbie przyjęć. Agresor przerwał mu badanie innego pacjenta, twierdząc, że za długo czeka. Naubliżał mu i napluł w twarz. –Kolega go odepchnął i dostał cios – opowiada ordynator. Choć niektórzy lekarze zdążyli się już przyzwyczaić do agresji słownej, trudno im zaakceptować rękoczyny.

Agresja także prywatnie

Dlatego medycy chcą, żeby status funkcjonariusza publicznego przysługiwał im nie tylko w publicznych ośrodkach służby zdrowia, ale też w prywatnych. Tak brzmiał § 15 porozumienia, które na początku lutego zawarli z ministrem zdrowia rezydenci. Tymczasem nowela ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych wprowadzająca założenia porozumienia, mówi o medykach, których działalność finansowana jest na podstawie kontraktu z NFZ. Lekarz przyjmujący prywatnie nie będzie więc chroniony.

– Z agresją pacjentów można się spotkać i w szpitalu publicznym, i w gabinecie prywatnym – mówi Damian Patecki, wiceszef Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Zapowiada, że rezydenci będą postulować objęcie statusem funkcjonariusza wszystkich lekarzy.

Według radcy prawnego Wojciecha Kozłowskiego, partnera w Dentons, w prywatnych relacjach z pacjentem lekarze nie są funkcjonariuszami publicznymi, bo płaci im pacjent, a nie państwo. Nie ma więc powodu nadawania im takiego statusu.

Dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej uważa, że, narastająca agresja pacjentów ma związek z topniejącymi zasobami kadrowymi w szpitalach. Masowe są odejścia specjalistów do przychodni. Prezes Hamankiewicz, który niedawno po 25 latach zrezygnował z funkcji ordynatora i odszedł ze szpitala, uważa, że brak lekarzy i pielęgniarek nie tylko opóźnia leczenie, ale zagraża zdrowiu i życiu chorych. To szczególnie groźne, gdy na tysiąc mieszkańców przypada tylko 2,3 lekarza, a średnia wieku wynosi 50 lat.

Medycy nie wytrzymują

Rośnie też liczba wpisów w prowadzonym przez NIL systemie monitorowania agresji w ochronie zdrowia. W jednym z najnowszych anonimowa lekarka skarży się na agresję drugiego lekarza. Kolega pełniący z nią dyżur w szpitalu, miał powiedzieć, że „najchętniej by jej przywalił tak, żeby nie wstała". Lekarka podała, że był to kolejny akt agresji ze strony kolegi i uważa, że by temu zapobiec w przyszłości, należałoby wprowadzić zmiany w organizacji pracy i zapewnić obsadę dyżurów w oddziale przez specjalistów tam zatrudnionych.

Damian Patecki, który z agresją spotyka się rzadko, bo jest wysoki i waży 100 kg, podkreśla, że dziś lekarze muszą się uczyć postępowania w sytuacjach kryzysowych. Chwali sobie organizowany przez NIL tygodniowy kurs psychologiczny, w którym uczestniczył rok temu. Poleca kolejny, organizowany przez łódzką izbę lekarską, podczas którego w rolę agresywnych pacjentów wcielają się aktorzy.

– Lekarze liczą się z agresją pacjentów psychiatrycznych czy po narkotykach. Muszą jednak nauczyć się rozmawiać z tymi, których agresja ma inne źródła.

etap legislacyjny: konsultacje publiczne

Marek Balicki - były minister zdrowia, psychiatra

Samo wpisanie do ustawy statusu funkcjonariusza publicznego dla lekarza nie rozwiązuje problemu. Ludzie się denerwują i będą się denerwować z różnych powodów. Znalezienie się na izbie przyjęć czy szpitalnym oddziale ratunkowym z powodu urazu czy choroby jest wystarczająco stresujące. Ten stres potęguje jeszcze czekanie, tłum i nie najlepiej zorganizowany system. Dlatego należy uczyć lekarzy reagowania w sytuacjach trudnych, tak jak uczy się tego np. policjantów. To przede wszystkim rola uczelni medycznych, które w programach kształcenia nie uwzględniają takich zajęć, i pracodawców, w których interesie jest szkolić personel z zachowania w sytuacjach kryzysowych. Dziś takie szkolenia organizują niektóre izby lekarskie.

Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów ze słupami
Podatki
Podział mieszkania ze spadku. Czy można uniknąć podatku?
Prawo karne
„Matka Boska Kermitowska” obraża uczucia religijne? Jest wyrok sądu
Prawo w Polsce
Ile zapłacimy za abonament RTV w 2025? Oto stawki od 1 stycznia i lista zwolnionych z opłaty
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Podatki
Ulga podatkowa dla pracujących seniorów. Czym jest i kto może z niej skorzystać?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku