Najnowszy wyrok Sądu Najwyższego ucieszy klientów banków korzystających z bankowości internetowej. Wynika z niego, że choć to nie bank ukradł pieniądze, będzie musiał je zwrócić, chyba że dowiedzie, iż to klient wykazał się rażącą niestaranność. Mówiąc prościej, musi udowodnić posiadaczowi rachunku, że to on zlecił przelew skutkujący utratą pieniędzy.
Ofiarą hakerskiego ataku padła mieszkanka Dolnego Śląska, która w 2013 r. rozszerzyła umowę rachunku bankowego na korzystanie z bankowości elektronicznej. Dostała od banku identyfikator i token. 5 maja 2015 r., gdy próbowała się zalogować, wyświetliła się informacja, że strona jest w przebudowie. Później podjęła kolejne próby, też nieskuteczne. Tymczasem tego samego dnia nieustalona osoba, wykorzystując jej logowania, zleciła przelew 60,9 tys. zł na rachunek jakiejś firmy, z którego następnego dnia znów nieustalona osoba podjęła pieniądze. Klientka się zorientowała, że nie ma pieniędzy. Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące grupy opróżniającej konta z pieniędzy i transferującej je na Ukrainę, ale sprawcy wciąż nie ma.