Po półtora miesiąca blokowania linii kolejowych prowadzących z Donbasu prezydent Poroszenko wprowadził stan wyjątkowy w sektorze energetycznym.
Weterani walk z separatystami – którzy w środku zimy usiedli na torach kolejowych – żądają przerwania „handlu na krwi". Ukraina kupuje bowiem u separatystów węgiel do swoich elektrowni.
– To jest prowokowanie konfliktów społecznych – powiedział o działaniach weteranów kijowski analityk Wołodymyr Fesenko. Ukraińskie elektrociepłownie i elektrownie są uzależnione od dostaw antracytu z Donbasu, przede wszystkim te ogrzewające duże miasta, jak Kijów i Charków. Ale władze nie zdecydowały się na użycie siły wobec weteranów, większość opinii publicznej jest po ich stronie.
W tej sytuacji Kijów zaczął poszukiwać alternatywnych źródeł dostaw. – Polski węgiel się nie nadaje, to musi być antracyt – mówi Fesenko. – O ile nam wiadomo, do czterech elektrowni ukraińskich, mogących z uwagi na rozwiązania techniczne wykorzystywać polski węgiel, surowiec dostarcza Bogdanka – poinformowano „Rzeczpospolitą" w Katowickim Holdingu Węglowym. Sam holding nie ma nadwyżek, które mógłby sprzedać na wschód.
Lubelska zaś kopalnia ma dodatkowe zapytania z Ukrainy o zwiększenie dostaw. Ale z powodu ograniczonych mocy wydobywczych nie jest w stanie ich wypełnić. – Nie przewidujemy znaczących dostaw węgla na Ukrainę w najbliższym czasie, ze względu na nasze zobowiązania kontraktowe wobec klientów w Polsce, które obejmują zdecydowaną większość naszej obecnej produkcji – tłumaczy Krzysztof Szlaga, prezes Bogdanki.