Michał Szułdrzyński: Rozłam na życzenie Kaczyńskiego

Sytuacja polityczna na polskiej prawicy nabrała zupełnie nowej dynamiki. Weto Andrzeja Dudy wobec ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym otwiera kolejny etap jego prezydentury.

Aktualizacja: 25.07.2017 14:47 Publikacja: 24.07.2017 21:07

Michał Szułdrzyński: Rozłam na życzenie Kaczyńskiego

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Duda pokazał, że jeśli chce, może być samodzielnym politykiem, który ma odwagę przeciwstawić się nie tylko PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale również silnemu naciskowi, by nie powiedzieć szantażowi moralnemu, któremu poddawany był przez większość sprzyjających PiS komentatorów. To zaś oznacza, że wszyscy, którym dziś na prawicy będzie nie po drodze ze strategią permanentnego konfliktu i radykalizmu przyjętą przez prezesa PiS, mogą się zacząć koncentrować wokół prezydenta Dudy.

A to jeszcze bardziej będzie wzmacniało jego pozycję w relacjach z partią rządzącą. Rola prezydenta rośnie, ponieważ do wyborów prezydenckich jeszcze daleko, więc przez najbliższe miesiące to PiS będzie zależny od Andrzeja Dudy, a nie na odwrót. Chcąc przeprowadzić jakąkolwiek poważniejszą zmianę, rząd będzie musiał się najpierw konsultować z prezydentem, by w przyszłości uniknąć weta.

Może to więc wytworzyć sytuację, w której w obrębie prawicy dojdzie do realnego pęknięcia na dwa obozy – radykalno-rewolucyjny, skoncentrowany wokół Jarosława Kaczyńskiego oraz wokół patrona ostatnich reform w sądownictwie Zbigniewa Ziobry, i drugi – bardziej umiarkowany, republikański, konserwatywny, budowany wokół Andrzeja Dudy.

Spór, co warto zaznaczyć, dotyczy nie tyle celów, ile środków, jakimi należy je osiągać. Wbrew twierdzeniom niektórych polityków PiS Duda nie stanął po stronie mitycznego układu wrogów dobrej zmiany. On uznał, że nie da się reformować wymiaru sprawiedliwości w taki sposób, jaki proponował PiS.

W tym sensie partia rządząca sama jest winna prezydenckiemu wetu. To nie Andrzej Duda wrzucił ustawę o Sądzie Najwyższym w środku nocy na posiedzeniu Sejmu, nie przeprowadzając konsultacji. To nie prezydent jest winny, że projekt pisano i poprawiano na kolanie, popełniając błędy. To również nie prezydent jest winien, że Jarosław Kaczyński kilka dni temu wybuchł w Sejmie, nazywając opozycję zdrajcami, mordercami i kanaliami, co zszokowało nawet wielu posłów PiS.

Jeśli więc Jarosław Kaczyński może mieć dziś pretensje o rozłam, który zaczął rysować się w dowodzonym przez niego obozie politycznym, to wyłącznie do siebie.

Komentarze
Kto kogo zaora – Grzegorz Braun Sławomira Mentzena czy Krzysztof Stanowski obu?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po zmianie rządów polityka wcale nie opuściła szkolnych murów
Komentarze
Estera Flieger: Drugiego Jagodna nie będzie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Pat z PKW, bałagan w sądach, spór o edukację zdrowotną. Wrażenie chaosu się pogłębia
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nie wolno huśtać polsko-ukraińską łódką
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego