Ta bezprecedensowa sytuacja – jeszcze nigdy w historii Kościoła nie zdarzyło się, by cały episkopat jakiegoś kraju złożył rezygnacje - ma związek z afera pedofilską w chilijskim Kościele. Jest to jednak sygnał, że wprowadzona już przez Benedykta XVI i kontynuowana przez Franciszka zasada: „zero tolerancji dla pedofilii” jest realizowana z żelazną konsekwencją. I dotyczy w równym stopniu sprawców, jak również ich przełożonych.
Kodeks prawa kanonicznego przewidział sytuacje, w których biskup zrzeka się urzędu. Mówi o tym kanon 401. Obowiązkowo rezygnację musi złożyć ten hierarcha, który ukończył 75. rok życia – czyli osiągnął wiek emerytalny. O jego dalszym losie decyduje osobiście papież. Może rezygnację przyjąć bądź powierzyć danemu biskupowi pełnienie funkcji jeszcze przez określony czas. Za pontyfikatu Jana Pawła II – przynajmniej w odniesieniu do biskupów polskich – zazwyczaj korzystano z prawa do przedłużenia czasu pełnienia funkcji.
Rezygnację może złożyć również biskup, który nie osiągnął jeszcze wieku emerytalnego. Może to zrobić ze względu na stan zdrowia lub „innej ważnej przyczyny”, która uniemożliwia mu w sposób właściwy pełnienie urzędu. Z tej pierwszej możliwości skorzystał niedawno biskup Stefan Regmunt. 66-letni dziś hierarcha w 2015 roku zrezygnował z funkcji ordynariusza diecezji zielonogórsko-gorzowskiej właśnie ze względu na stan zdrowia. Druga sytuacja miała miejsce, gdy po skandalu związanym z molestowaniem kleryków w 2002 roku urząd metropolity złożył abp Juliusz Paetz. W chwili rezygnacji miał on 67 lat.
Inne przepisy kościelnego prawodawstwa zastosowano w stosunku do abp Józefa Wesołowskiego. W chwili wybuchu afery pedofilskiej na Dominikanie nie pełnił on funkcji biskupa diecezjalnego ani pomocniczego. Nie składał rezygnacji lecz został po prostu odwołany z urzędu nuncjusza apostolskiego.
Wróćmy do sytuacji kościoła w Chile. Afera pedofilska wybuchła w tym kraju kilka lat temu. Zaczęła się od ojca Fernando Karadimy, który był przez wiele lat proboszczem parafii El Bosque w dzielnicy stołecznej Providencia i był nieformalnym duszpasterzem chilijskiej prawicy. W 2014 roku został on oskarżony przez dawnych wychowanków oraz księży o molestowanie seksualne. Gdy sprawa wyszła na jaw biskupi usiłowali ją zatuszować lub pomniejszali jej znaczenie. Ostatecznie w 2010 roku odbyła się rozprawa kanoniczna. Ojciec Karadima został uznany za winnego i skazany na dożywotnią pokutę, odsunięty od kapłaństwa z zakazem odprawiania mszy, spowiadania czy zajmowania stanowisk kościelnych. Jego sprawa spowodowała, że zaczęto ujawniać dziesiątki innych, podobnych przypadków pedofilii wśród księży, które biskupi tuszowali. W styczniu tego roku – podczas podróży do Chile – papież Franciszek spotkał się z ofiarami księży pedofilów i publicznie przeprosił za krzywdy, które wyrządzili. Obecna rezygnacja biskupów jest jakby następstwem tamtej wizyty.