Wkrótce stanie przed ukraińskim sądem, oskarżona o próbę zorganizowania zbrojnego przewrotu we własnym kraju. Najpierw oskarżono ją o to, że chciała wnieść granaty do budynku parlamentu, a potem – że szykowała atak na Radę Najwyższą i zabójstwo prezydenta oraz deputowanych (przynajmniej większości).
Ukraina zamarła zdumiona. Jak to możliwe, że bohaterska Nadia, której nie złamało nawet więzienie Putina, zamieszana była w przemyt broni z Donbasu? Gdy w zeszłym tygodniu w parlamencie rozeszła się wieść o znalezieniu przy niej granatów, podeszło do niej kilku deputowanych, jej starych znajomych z rewolucji na Majdanie, i zapytało: „Nadia, ty tak na poważnie?”.