W pewnym nawet sensie sejmowa awantura jest jej na rękę. Dlaczego? Dlatego, że obecne działania rządu zostały wymyślone jako przeciwwaga dla wydarzeń w Sejmie.
Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej", po wybuchu grudniowego kryzysu pani premier ustaliła z kierownictwem PiS, że w ciągu najbliższych tygodni wyborcom należy pokazywać „pracowitość rządu" kontrastującą z „awanturnictwem opozycji". Beata Szydło, dokonując przeglądu resortów, pokazuje więc, że ministrowie pracują, dotrzymują obietnic, a jeśli nawet są jakieś opóźnienia, to muszą się z nich spowiadać.
Cel udało się osiągnąć. Przegląd będzie się więc odbywał do końca stycznia, a potem pani premier dokona podsumowania. Następnie – jak wynika z naszych informacji – ma ruszyć cykl konsultacji społecznych dotyczących ważnych reform, które rząd będzie przeprowadzać w tym roku. Na pierwszy ogień pójdą zmiany w rolnictwie i ochronie zdrowia. Szeroko konsultowany ma też być pakiet ustaw w ramach programu „Za życiem", którego celem jest ograniczenie liczby aborcji w przypadku niepełnosprawności dziecka.
Równocześnie Szydło szykuje ofensywę dyplomatyczną: wkrótce spotka się z niemiecką kanclerz Angelą Merkel (w Warszawie), premierami Irlandii i Holandii, a na początku lutego będzie uczestniczyć w Sejmie w posiedzeniu, na którym szef MSZ przedstawi założenia polskiej polityki zagranicznej. Trwają też prace nad marcowym szczytem Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie, któremu towarzyszyć będzie kongres najlepszych innowacyjnych firm z regionu.
Szefowa rządu nie przestanie jeździć do różnych miejscowości w całej Polsce. Będzie tam otwierać np. wodociąg sfinansowany z funduszy leżących w gestii premiera. Wszystko po to, by pokazać, że nie tylko odpytuje ministrów z realizacji obietnic wyborczych, ale i sama – prócz spotykania się z najważniejszymi politykami Europy – pozostaje „blisko ludzi".