Michał Szułdrzyński: Pułapka Beaty Szydło

To swoisty paradoks, że im gorętszy spór toczy się w Sejmie, tym lepszy efekt może odnieść zaplanowany przez premier Beatę Szydło przegląd resortów.

Aktualizacja: 26.01.2017 10:39 Publikacja: 25.01.2017 19:17

Michał Szułdrzyński: Pułapka Beaty Szydło

Foto: Fotorzepa

W pewnym nawet sensie sejmowa awantura jest jej na rękę. Dlaczego? Dlatego, że obecne działania rządu zostały wymyślone jako przeciwwaga dla wydarzeń w Sejmie.

Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej", po wybuchu grudniowego kryzysu pani premier ustaliła z kierownictwem PiS, że w ciągu najbliższych tygodni wyborcom należy pokazywać „pracowitość rządu" kontrastującą z „awanturnictwem opozycji". Beata Szydło, dokonując przeglądu resortów, pokazuje więc, że ministrowie pracują, dotrzymują obietnic, a jeśli nawet są jakieś opóźnienia, to muszą się z nich spowiadać.

Cel udało się osiągnąć. Przegląd będzie się więc odbywał do końca stycznia, a potem pani premier dokona podsumowania. Następnie – jak wynika z naszych informacji – ma ruszyć cykl konsultacji społecznych dotyczących ważnych reform, które rząd będzie przeprowadzać w tym roku. Na pierwszy ogień pójdą zmiany w rolnictwie i ochronie zdrowia. Szeroko konsultowany ma też być pakiet ustaw w ramach programu „Za życiem", którego celem jest ograniczenie liczby aborcji w przypadku niepełnosprawności dziecka.

Równocześnie Szydło szykuje ofensywę dyplomatyczną: wkrótce spotka się z niemiecką kanclerz Angelą Merkel (w Warszawie), premierami Irlandii i Holandii, a na początku lutego będzie uczestniczyć w Sejmie w posiedzeniu, na którym szef MSZ przedstawi założenia polskiej polityki zagranicznej. Trwają też prace nad marcowym szczytem Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie, któremu towarzyszyć będzie kongres najlepszych innowacyjnych firm z regionu.

Szefowa rządu nie przestanie jeździć do różnych miejscowości w całej Polsce. Będzie tam otwierać np. wodociąg sfinansowany z funduszy leżących w gestii premiera. Wszystko po to, by pokazać, że nie tylko odpytuje ministrów z realizacji obietnic wyborczych, ale i sama – prócz spotykania się z najważniejszymi politykami Europy – pozostaje „blisko ludzi".

Przy okazji rząd usiłuje poprawić komunikację. Wprowadzono cykliczne odprawy rzeczników prasowych ministerstw, na których ustalana jest strategia komunikacyjna całego obozu rządowego.

Gdyby zatem powodzenie naszego kraju zależało wyłącznie od wizerunku rządu, Polacy żyliby w najlepszym ze światów. Sęk w tym, że tak nie jest. Boleśnie przekonała się już o tym Platforma, która przegrała wybory nie dlatego, że nie dbała o swój wizerunek, lecz dlatego, że stopniowo odrywała się od rzeczywistości i problemów Polaków. PiS to wie i dlatego chce przekazać, że pozostaje im bliski.

Problem polega na tym, że istnieje spory dysonans między przekazem rządu a niektórymi działaniami Prawa i Sprawiedliwości. Publikacja wizerunku osób, które protestowały przed Sejmem 16 grudnia 2016 roku, ujawnienie notatki MSZ z 2008 roku na temat sposobu prowadzenia polityki wschodniej przez poprzedni gabinet czy wreszcie otwarcie puszki Pandory, jaką była deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o ograniczeniu kadencyjności prezydentów, wójtów i burmistrzów już od najbliższych wyborów, a nawet skłonność Bartłomieja Misiewicza do imprezowania przykryły inicjatywy Beaty Szydło. I choć pani premier zajmuje drugie miejsce (ponad 50 procent zaufania) w rankingu polityków, którym Polacy ufają najbardziej (pierwsze miejsce należy niezmiennie do prezydenta Andrzeja Dudy), to takiego rozbratu między wizerunkiem rządu a partii rządzącej na dłuższą metę utrzymać się nie da.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Świat odrzuca demokrację i prawa człowieka. Co to oznacza dla Unii i Zachodu?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Słona cena sondażowych sukcesów Koalicji Obywatelskiej
Komentarze
PiS i PO wspólnie podważyły rolę Muzeum Auschwitz, uderzając w polską rację stanu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Musk, Zuckerberg i Netanjahu. Zwycięstwo Trumpa pogrąży nie tylko wokeizm
Komentarze
Bogusław Chrabota: Wołyń zaczynamy rozliczać