Rocznica "zwycięskiego remisu" z Anglią: Dziadki z Wembley

43 lata temu, 17 października 1973 roku Polacy zapewnili sobie pierwszy po wojnie awans do finałów mistrzostw świata. Remis z Anglią na Wembley przez lata stanowił dowód na możliwości polskich piłkarzy, ich talent, wiarę i waleczność, aż w końcu przestał kogokolwiek obchodzić.

Aktualizacja: 17.10.2016 07:15 Publikacja: 17.10.2016 01:01

Rocznica "zwycięskiego remisu" z Anglią: Dziadki z Wembley

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Jan Tomaszewski, który wtedy rozegrał mecz, o jakim marzą tysiące bramkarzy na całym świecie ma dziś 68 lat. Jan Domarski, strzelec być może najważniejszej bramki dla reprezentacji za kilkanaście dni skończy lat 70. Wembley 73 to historia piękna, ale już zamknięta. Podnieca chyba tylko emerytów.

W roku 1973 mistrzem Polski była Stal Mielec. Liga składała się z 16 klubów i tylko sześć z nich gra w ekstraklasie dziś: Legia, Ruch, Wisła, Pogoń, Lech i Śląsk. Pozostałe to: Górnik Zabrze, Stal Mielec, ŁKS, ROW Rybnik, Gwardia Warszawa, Zagłębie Sosnowiec, Polonia Bytom, Szombierki Bytom, Odra Opole i Zagłębie Wałbrzych. W tych szesnastu drużynach grali wyłącznie Polacy.

W jedenastce z Wembley znalazło się trzech zawodników Legii (Kazimierz Deyna, Leszek Ćmikiewicz, Robert Gadocha), trzech Stali Mielec (Henryk Kasperczak, Grzegorz Lato, Jan Domarski), po dwóch z ŁKS (Jan Tomaszewski, Mirosław Bulzacki) i Wisły (Antoni Szymanowski, Adam Musiał) oraz jeden z Górnika (Jerzy Gorgoń).

W latach 1971 - 76 w Polsce było około 40 zawodników, którzy w każdej chwili mogli zagrać w reprezentacji. I to nie przypadek, że właśnie wtedy osiągała ona największe sukcesy. Kiedy wychodzili na boisko w barwach swoich klubów, mecze ligowe nabierały blasku. Pojedynki Legii z Górnikiem, Stalą Mielec czy Ruchem, pojedynki śląskich drużyn między sobą przynosiły wyjątkowe emocje, a ich poziom zadowalał najwybredniejszych. Każdy piłkarz chciał wtedy wyjechać za granicę, ale żaden przed ukończeniem 30 roku życia nie mógł. Dopóki grali w Polsce solidnie pracowali na swoje pozycje. I to polska liga położyła fundamenty pod wielką drużynę narodową.

W meczach z Danią i Armenią reprezentację Polski tworzyli zawodnicy wyłącznie z klubów zagranicznych. Byli w Polsce najlepsi, więc wyjechali. Ich następcy jeszcze nie grają na poziomie reprezentacji, a cudzoziemcy (z wyjątkami równymi liczbie palców jednej ręki) go nie podnoszą. W rezultacie to, co oglądamy co tydzień znacznie odbiega od wymagań większości kibiców. U nas poziom myli się z emocjami. Mam też wrażenie, że niektórzy piłkarze zachowują się na boisku jakby obstawili u bukmacherów swoją porażkę.

Trudno się dziwić, że przypominam Wembley i odległą w czasie szarość, ale miała ona więcej uroku niż dzisiejszy blichtr. Najlepszy w ekstraklasie jest wciąż Canal Plus.

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy jeszcze nas interesuje los Polaków z Białorusi?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Komentarze
Bogusław Chrabota: Stanowski. Nihilizm i małpiarnia
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Strategia Trzaskowskiego, czyli zrozumieć powiat
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Krzysztof Stanowski na prezydenta. Kto powinien się bać tego happeningu?
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Polacy powinni trzymać kciuki za prezydenturę Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego