Kilkanaście firm, które w tym roku zniknęły z obrotu, uszczupliło kapitalizację warszawskiej giełdy o ponad 5 mld zł – wynika z szacunków „Rzeczpospolitej". Spółki giełdowe są przejmowane przez strategicznych inwestorów bądź brakujące pakiety skupują dominujący akcjonariusze.
Taki plan ma między innymi Andrzej Olszewski, kontrolujący Farmacol. Chce wycofać go z giełdy. To już 28. wezwanie w tym roku wobec 26 w całym 2015 r. – Myślę, że wezwań będzie przybywać i w dużej mierze jest to pochodną niskiego kosztu finansowania z jednej strony, a z drugiej niezbyt wygórowanych wycen małych i średnich spółek – uważa Krzysztof Radojewski, dyrektor departamentu analiz rynkowych w Noble Securities.
Debiutanci nie łatają
Ogłaszaniu wezwań sprzyja demontaż OFE. Fundusze chętniej wychodzą teraz z inwestycji i są skłonne odsprzedawać swoje pakiety po niezbyt wygórowanych cenach. Natomiast dotychczasowi inwestorzy, zapytani o powody wycofywania spółek z giełdy, wskazują na konieczność ponoszenia dodatkowych kosztów i przestrzegania coraz bardziej restrykcyjnych obowiązków informacyjnych. Coraz trudniej jest też pozyskać kapitał ze sprzedaży nowych akcji.
Debiutanci nie są w stanie załatać luki powstałej po wycofywanych z obrotu spółkach. Od stycznia na GPW pojawiło się zaledwie 12 nowych firm, z czego połowa przeniosła się z rynku alternatywnego NewConnect. Łączna wartość ofert tegorocznych debiutantów to zaledwie 0,5 mld zł, a ich kapitalizacja nieznacznie przekracza 3 mld zł.
Obecnie w Komisji Nadzoru Finansowego są tylko trzy prospekty emisyjne, ale aż 17 postępowań jest zawieszonych. Spółki czekają z ofertami na dobry czas, a duży sukces IPO Celon Pharmy napawa nadzieją.