#RZECZoBIZNESIE: Hubert Czapiński: Windykator zabiera negatywne emocje

Jeżeli my będziemy „ci źli” i zabierzemy wszystkie złe emocje to dłużnik i kontrahent mogą powrócić do dobrej współpracy – mówi Hubert Czapiński, prezes TCM Group, międzynarodowej firmy windykacyjnej, gość programu Marcina Piaseckiego.

Aktualizacja: 13.06.2017 16:07 Publikacja: 13.06.2017 12:34

#RZECZoBIZNESIE: Hubert Czapiński: Windykator zabiera negatywne emocje

Foto: tv.rp.pl

Gość tłumaczył, że TCM jest globalną siecią niezależnych firm windykacyjnych oraz kancelarii prawnych. - Jesteśmy obecni w 145 państwach na wszystkich kontynentach. Mamy globalny zasięg poprzez lokalną obecność – mówił Czapiński.

- Lokalna obecność oznacza, że pomaga osoba, która zna lokalne środowisko, lokalne środowisko biznesowe, język, kulturę, zwyczaje i nie pozwoli wymknąć się dłużnikowi od odpowiedzialności – dodał.

Przyznał, że 95 proc. spraw, które do TCM trafiają rozwiązywane są na drodze polubownej. - Droga sądowa jest dużo bardziej kosztowna, długotrwała i nie wiadomo, czy skończy się efektem finansowym. Pójście do sądu w większości przypadków może być nieskuteczne i opóźnić odzyskanie należności – ocenił Czapiński.

Zaznaczył, że świadomość polskich firm, że można skorzystać z takich usług rośnie.

- Rośnie również świadomość potężnych różnic międzykulturowych pomiędzy państwami. Odmienna windykacja będzie w krajach skandynawskich, a zupełnie inna w krajach Ameryki Łacińskiej – tłumaczył.

- Strefa komfortu w krajach rozwiniętych jest dość duża. Człowiek w Skandynawii nie życzy sobie, żeby ktoś go nachodził w jego miejscu zamieszkania, dzwonił do niego w weekendy, wieczorami, nawet w ciągu dnia. Windykacja w Skandynawii będzie polegała na daniu sygnału osobie, która jest zobligowana do spełnienia świadczenia, że spóźnia się z należnością – podał przykład.

- W krajach Ameryki Łacińskiej będzie sytuacja zupełnie odmienna. Tam bez pięciu wizyt u dłużnika, bez zbudowania relacji z dłużnikiem, żadne silniejsze działanie nie będzie możliwe. Dla dłużnika w Kolumbii należność jest czymś mało uciążliwym, trochę jak deszcz za oknem. Istnieje, ale nie przeszkadza w funkcjonowaniu – dodał.

Czapiński zaznaczył, że każdemu dużemu klientowi dostarczają informacje o lokalnym rynku. - Wystarczy nas o nie poprosić. Używamy też tylko i wyłącznie lokalnych kontaktów. Niewiele firm na rynku może poszczycić się gwarancją lokalnej obecności na rynku dłużnika. Jeżeli nie możemy się skontaktować z dłużnikiem to informujemy klienta, że nasza usługa jest niemożliwa – mówił.

Wyjaśnił, że w części z 145 państw TCM jest obecna w 2-3 miejscach. - W Chinach mamy 2200 pracowników w 34 oddziałach – podał.

Czapiński przyznał, że idealną sytuacją będzie jeśli po zakończenie skutecznej windykacji, kontrahent powróci do współpracy z naszym klientem. - Bardzo często chce wrócić – mówił.

- My jako trzecia strona sporu przejmujemy na siebie wszystkie negatywne emocje i staramy się być buforem pomiędzy dłużnikiem a wierzycielem. Jeżeli my będziemy „ci źli” i zabierzemy wszystkie złe emocje to tamte dwie strony mogą powrócić do dobrej współpracy – dodał.

Finanse
EBOR i Enterprise Investors inwestują w eTravel
Finanse
Oszczędności Polaków rosną szybciej niż ich długi. Kogo to martwi?
Finanse
Ofiary Berniego Madoffa odzyskały już 94 procent swoich pieniędzy
Finanse
Chcesz obniżyć podatek PIT? To ostatni dzwonek na wpłatę na IKZE
Finanse
Ameryka nie wykopie wszystkich bitcoinów. Obietnica Trumpa nie do spełnienia