Aktualizacja: 15.08.2016 21:03 Publikacja: 15.08.2016 20:33
Marek A. Cichocki
Foto: archiwum prywatne
Przypomnę: raport przygotowali emerytowany generał NATO Richard Shirreff, autor pesymistycznej książki „2017: Wojna z Rosją", oraz Maciej Olex-Szczytowski, postać wyjątkowo ciekawa, syn polskich emigrantów w Anglii, który odegrał sporą rolę w przekształceniach kapitałowych w Europie Środkowej w latach 90. XX wieku. Już ten kontekst czyni raport znaczącym.
Skąd moja złość? Nie ze względu na przedstawioną tam diagnozę. Po aneksji Krymu i wojnie w Donbasie każdy przytomny człowiek musi zadawać sobie pytanie, jak daleko posunie się Putin i czy w jego planach nie ma także wywołania większej wojny w naszej części Europy. Także zawarte w tytule odstraszanie nie budzi wątpliwości. W ostatnich dwóch latach NATO z wielkim trudem wracało do koncepcji odstraszania jako niezbędnej strategii obrony w nowych warunkach. I jest oczywiste, że także Polska musi budować własne zdolności odstraszania potencjalnej agresji, by uczynić ją jak najmniej opłacalną. Musi więc modernizować i rozbudowywać własne siły zbrojne oraz stworzyć możliwie masowy obywatelski system obrony terytorialnej kraju na wzór Finlandii.
W każdej szkole w gronie pedagogicznym powinno być co najmniej 35 proc. mężczyzn – apeluje Fundacja Dobre Państwo i składa w tej sprawie petycję do Senatu. Cel? Pokazać dzieciom inny punkt widzenia.
„Nie należymy do ludzi nerwowych, którzy co chwila potrzebują nowych gwarancji swego państwa” – pisał 7 grudnia 1938 roku minister spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej Józef Beck. Pomylił się. Dziś, podobnie jak 86 lat temu, potrzebujemy gwarancji: tak dla Polski, jak i Ukrainy.
Putin nie zdobył Kijowa trzy lata temu. Ale ma pomysł na wysadzenie państwa ukraińskiego od środka. I Donald Trump mu w tym mocno pomaga.
Grypa i braki kadrowe w szkołach to mieszanka wybuchowa. Bo przy takiej skali zachorowań jak obecnie i przy takich brakach kadrowych w oświacie wystarczy, że na L4 pójdzie tylko kilka osób, a w szkole nie będzie nie tylko lekcji, ale także należytej opieki nad dzieckiem.
Jeśli dziś Polska nie przyłączy się do realnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, za kilka lat może mieć rosyjskie wojska na swojej granicy.
Zamiast wysyłać siły lądowe do Ukrainy i narażać się na wiele problemów, niemal w każdej chwili możemy rozpocząć misję patrolowania ukraińskiej przestrzeni powietrznej z terytorium Polski. Muszą być jednak spełnione pewne warunki.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Nie powstanie zwarty pas fortyfikacji przy wschodniej granicy, za to zostaną stworzone warunki do budowy umocnień. Nie ma się co spodziewać fajerwerków.
Albo nasz kraj pogodzi się z pacyfikacją Strefy Gazy i planami zmiany siłą granic na Bliskim Wschodzie przez premiera Izraela, albo czeka nas kryzys w relacjach z Waszyngtonem.
Mariusz Błaszczak, ujawniając plany użycia wojska w czasie kampanii wyborczej, igrał z wiarygodnością naszego państwa. Do politycznej młócki wykorzystał wojsko, a także podległy mu urząd.
Ministerstwo Kultury nie będzie informowało o miejscach, gdzie planowane są ekshumacje polskich ofiar zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów. Argumentacja resortu zupełnie do mnie nie przemawia.
Nie ma miejsca na scenie politycznej dla urzędnika apolitycznego i koncyliacyjnego, jest dla czystej polityki, czytaj politycznej młócki. Czy to było tłem rezygnacji Jacka Siewiery z kierowania BBN?
Demokracja i rządy prawa były od 80 lat spoiwem wolnego świata. Zjednoczona Europa i Ameryka znajdą coś na to miejsce?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas