Jak pisze analityk z PISM Daniel Szeligowski, „po piętach depcze nam Litwa”. Polscy przedsiębiorcy poszukują nowych rąk do pracy, nasza gospodarka już nie może istnieć bez Ukraińców. Nie ma też kim ich zastąpić.
Teraz usiądźmy wygodnie w fotelu i zastanówmy się, co w podobnej sytuacji zrobiłyby wprawione w promowaniu swojej polityki wielkie państwa. Zaczęłyby zapewne kombinować, jak skorzystać z tych okoliczności. Wydawałoby się logiczne, że trzeba zwiększyć programy stypendialne, wyprodukować wspólnie dziesięć albo więcej filmów, rozbudować połączenia kolejowe. Skorzystać z tego, że tzw. miękką siłę, której USA mają pełno na całym świecie, my mamy w zasadzie jedynie na Ukrainie.