Tak szybko, jak w styczniu, ceny w Polsce nie rosły już od czterech lat. Jeszcze w grudniu indeks cen konsumpcyjnych (CPI), podstawowa miara inflacji w Polsce, wzrósł rok do roku o 0,8 proc. W listopadzie stał w miejscu, a wcześniej przez niemal dwa lata malał.
Gwałtowne przyspieszenie inflacji to głównie efekt niskich odczytów CPI sprzed roku, związanych z przeceną ropy naftowej i surowców rolnych. Wtedy notowania ropy były najniżej od kilkunastu lat. W kolejnych kilku miesiącach wyraźnie wzrosły i choć od wiosny ub.r. są stabilne, to w ujęciu rok do roku rosną. W rezultacie w styczniu ceny w kategorii transport, która obejmuje m.in. paliwa do prywatnych środków transportu, podniosły się aż o 9 proc. rok do roku. Żywność i napoje bezalkoholowe podrożały o 3,3 proc., m.in. wskutek wzrostu cen warzyw i owoców w związku ze srogą zimą na południu Europy.
Stopy bez zmian
Takie, w dużej mierze statystyczne, źródła inflacji, sprawią, że w kolejnych miesiącach niemal z pewnością będzie ona jeszcze przyspieszała. – W III kwartale inflacja może być już wyraźnie wyższa od celu inflacyjnego NBP na poziomie 2,5 proc. – uważa Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao.
Ta prognoza opiera się na założeniu, że firmy będą przerzucały swoje rosnące koszty (indeks cen produkcji sprzedanej przemysłu zwiększył się w styczniu, jak szacują ekonomiści, o 3,6 proc. rok do roku, najbardziej od lipca 2012 r.) na konsumentów. Będą sobie na to mogli pozwolić w związku z poprawiającą się szybko sytuacją finansową gospodarstw domowych.
W ocenie większości ekonomistów inflacja ustabilizuje się jednak poniżej celu inflacyjnego NBP. – W kolejnych miesiącach dynamika CPI będzie się stopniowo zwiększała, przekraczając nieznacznie 2 proc. Szczyt osiągnie około marca, kwietnia, po czym ustabilizuje się na poziomie około 2 proc. rocznie, o ile nie nastąpi gwałtowny wzrost cen ropy naftowej – ocenia Urszula Kryńska, ekonomistka z Banku Millennium. Na skok notowań czarnego złota jednak się nie zanosi, bo wzrost cen tego surowca, który mógłby być skutkiem ograniczenia produkcji przez kraje OPEC, zwiększa opłacalność jego wydobycia z niekonwencjonalnych źródeł w USA.