Potężne cięcia w unijnym budżecie dla naszego kraju ogłosi we wtorek unijna komisarz Corina Cretu. Polska dostanie 23,3 proc. mniej w polityce spójności i 26,6 proc. mniej na fundusz rozwoju obszarów wiejskich w latach 2021–2027 w porównaniu z obecnym okresem budżetowym 2014–2020. Razem z nami stracą inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, takie jak Węgry, Czechy, Słowacja i państwa bałtyckie.
Zyskają najbiedniejsi, czyli Bułgaria i Rumunia, oraz kraje Południa. Cała polityka spójności ma się zmniejszyć o 10 proc., ale kraje znacznie bogatsze od Polski, jak Włochy czy Hiszpania, zyskają, bo dostaną o 6 proc. więcej niż obecnie.
Ciosy z kilku stron
Taki wynik to porażka polskiego rządu już na starcie negocjacji budżetowych. Na razie to projekt, ale w toku rozmów w gronie państw członkowskich będzie raczej tendencja do zmniejszania wydatków niż ich zwiększania.
Polska traci więcej niż średnie 10 proc., bo zmieniają się zasady przyznawania unijnych pieniędzy. Więcej będzie dla najbiedniejszych, jak Bułgaria i Rumunia, zyskają także kraje, które mają problemy z bezrobociem młodych i napływem migrantów, jak Grecja czy Włochy. Prawdopodobnie tymi danymi jeszcze nie dysponujemy, pula dla Polski będzie nie tylko mniejsza, ale też trudniejsza do wykorzystania. Bo Bruksela proponuje cięcie Funduszu Spójności, czyli kluczowego dla naszej części Europy źródła finansowania największych inwestycji infrastrukturalnych, aż o 45 proc. Chce natomiast więcej pieniędzy przeznaczyć na mniej istotny dla nas fundusz społeczny, chce też więcej projektów finansować bezpośrednio z Brukseli, odbierając kompetencje w tej sprawie państwom członkowskim.