Komisja Europejska przedstawiła projekt budżetu UE na lata 2021–2027. Opiewa on na sumę 1,279 biliona euro, liczone w zobowiązaniach i w cenach bieżących, co oznacza 1,11 proc. dochodu narodowego brutto. W relacji do DNB oznacza to wzrost (obecnie 1 proc. DNB), ale faktycznie pieniędzy będzie mniej. Z UE wychodzi bowiem Wielka Brytania, co tworzy dziurę wielkości 94 mld euro w ciągu siedmiu lat.
– Gdybyśmy zachowali obecne polityki w tej samej wielkości i dołożyli nowe priorytety, o które upominają się państwa członkowskie, budżet sięgnąłby 2 proc. dochodu narodowego brutto, państwa członkowskie nie zaakceptowałyby tego – powiedział Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji. Bruksela przewiduje cięcia nominalne w polityce spójności o 7 proc., do 373 mld euro, co oznacza realny spadek o 13 proc.
– A to dopiero początek, bo w toku negocjacji pieniędzy zostanie mniej – zauważa Janusz Lewandowski, europoseł PO. Był on wcześniej komisarzem UE ds. budżetu i zaproponował w 2011 roku budżet na lata 2014–2020, w którym dla Polski wypadało 85 mld euro. Ostatecznie w toku negocjacji uzyskaliśmy 77 mld euro. Dziś taki wynik jest nie do powtórzenia, bo już na starcie zaproponowana suma jest przynajmniej o 13 proc. mniejsza. Redukcja będzie głębsza również dlatego, że KE zaproponuje nowe zasady dzielenia pieniędzy w polityce spójności, co sprawi, że Polska może stracić nieproporcjonalnie więcej. Bo poziom dochodu narodowego brutto na mieszkańca przestanie być jedynym kryterium dzielenia pieniędzy w polityce spójności. Jego waga pozostanie kluczowa, na poziomie przynajmniej 80 proc., ale dojdzie cztery–pięć innych wskaźników, takich jak bezrobocie młodych, inwestycje w edukację, środowisko, demografia. To oznaczałoby więcej pieniędzy dla krajów południa Europy.

Koniec solidarności ze Wschodem
– Obserwujemy wyraźną zmianę nastawienia. Obecny budżet jest budżetem solidarności ze wschodem Europy, to się skończyło. Teraz jest solidarność z Południem – uważa Lewandowski. Jego zdaniem stało się tak na skutek działania dwóch osób: Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána. I przypomniał, że w obecnym budżecie też były cięcia w polityce spójności, ale Polska zyskała.