"Rz": Jak wygląda dziś kondycja branży budowlanej na tle rozpędzonej gospodarki?
Dariusz Blocher: Jesteśmy bardziej rozpędzeni niż PKB, ponieważ produkcja budowlano-montażowa rośnie o ponad 20 proc., zatem dokładamy się w dużym stopniu do wzrostu całej gospodarki. Natomiast nastroje są kiepskie, ponieważ za większą produkcją nie idzie wzrost rentowności. Branża budowlana boryka się z trzema kluczowymi problemami: brakiem pracownikiem, niską rentownością na poziomie 0,7 proc. i z nierównomiernym rozłożeniem ryzyk między sektorem publicznym a prywatnym. Trwa to właściwie od około 10 lat i choć cały czas o tym przypominamy, to te problemy się utrzymują.
Czy braki siły roboczej mogą się przełożyć na ograniczenie dużych inwestycji infrastrukturalnych?
To jeden z kluczowych elementów. Jeśli porównamy dzisiejszą sytuację branży do tego, co obserwowaliśmy w 2011 r., to zgodnie z danymi GUS zatrudnienie spadło o 100 tys. pracowników, do 380 tys. zatrudnionych. Wychodzi więc, że produkujemy tyle samo przy znacznie niższym zatrudnieniu. Bywa, że w przetargach nikt nie składa oferty, bądź robi to jedna firma. Innym wyzwaniem jest oczywiście brak indeksacji cen, ale drugim brak rąk do pracy.