SMOG: to tak jakby statystyczny Polak wypalał kilka tysięcy papierosów rocznie

Warszawiak oddychając przeciętnie dwie godziny dziennie miejskim powietrzem wypala rocznie równowartość ponad 1200 papierosów., Katowiczanin 2,5 tys., mieszkaniec Karkowa aż 3700, Berlina 268. Smog zabija, coraz szybciej i coraz skuteczniej.

Aktualizacja: 10.01.2017 11:33 Publikacja: 10.01.2017 08:52

SMOG: to tak jakby statystyczny Polak wypalał kilka tysięcy papierosów rocznie

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Brak wiatru, niskie ciśnienie i zachmurzone niebo to idealne środowisko dla powstania smogu. Główną przyczyną zanieczyszczonego powietrza w Polsce jest przede wszystkim „niska emisja”, a więc wszystkie spaliny pochodzące z kotłów i pieców na paliwa stałe. Paradoksalnie, mniej krzywdy wyrządzają spaliny samochodowe. – Ludzie nie przejmują się, czym palą w piecach – rozkłada ręce Anna Ryś, organizatorka akcji Smogathon.

Polska na tle krajów Unii Europejskiej jest na fatalnej pozycji smogowego lidera. Gorzej bywa tylko w Bułgarii, ale nie zawsze, bo wszystko zależy od sezonu, dni wietrznych i temperatury powietrza. Światowa Organizacja Zdrowia bije na alarm – Polskie powietrze 40-krotnie przekracza wartość rakotwórczego B[a]P (benzo(a)pirenu), który zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworu.

WHO nie ma dla Polski litości, wśród 50 miast, które znalazły się w ostatnim raporcie o zanieczyszczeniu powietrza, aż 33 to polskie miasta. Najgorzej jest w Żywcu i Pszczynie, ostatnio sławna stała się Skała pod Krakowem. Sławny smogiem Kraków otwiera „dopiero” drugą dziesiątkę. Stolica Małopolski walczy z brudnym powietrzem, jak może, ale skutki są marne. – Mamy ustawę niwelującą powstawanie smogu, ale to niewiele daje, ponieważ najwięcej napływa go właśnie z pobliskich małych wiosek – tłumaczy Anna Ryś.

O smogu w Polsce pierwszy raz głośno zrobiło się dopiero kilka lat temu. Pierwsza dokładna analiza polskiej brudnej rzeczywistości ukończona została w 2014 roku. Wcześniej zabrzańscy lekarze przez osiem lat zbierali niezbędne dane. Wnioski były przerażające – im większy poziom smogu w powietrzu, tym więcej zawałów, udarów mózgu, zatorów płucnych.

Jako pierwsi walkę ze smogiem rozpoczęli aktywiści. Od dwóch lat w Krakowie organizowany jest Smogathon, wydarzenie, które za pomocą technologii, nauki i innowacji ma walczyć ze smogiem. Ostatnią edycję krakowskiego „bootcamp-u” wygrała niemiecka firma Green City Solutions. Ich zwycięski wypełniony mchem moduł ma moc pochłania smogu równą 275 drzewom. Produkt wykorzystywany jest już w pięciu innych krajach. Firma mimo, że zgarnęła 100 tys. zł. nagrody to nie jest pewne, że swoje moduły w Polsce postawi. W Krakowie potrzeba byłoby ok półtora tysiąca mchowych ścianek, aby zmniejszyć ilość smogu. W Berlinie wystarczy 10 razy mniej. Koszt jednej ścianki to blisko 25 tys. euro. Organizatorzy poszukują zewnętrznych inwestorów, którzy zasponsorują pierwszą z nich.

Zanim o Smogathonie zrobiło się hucznie, w Małopolsce działał już ruch społeczny - Krakowski Alarm Smogowy. To właśnie oni wymyślili, stworzony przez Daniela Trojanowskiego, Piotra Małkiego, Mateusza Muchę i Bognę Haponiuk, Omni Calculator, który przelicza ilość czasu spędzonego na powietrzu na równowartość wypalonych papierosów. Wyniki aplikacji są zatrważające. Spędzając trzy godziny dziennie na zewnątrz, przykładowy Poznaniak w ciągu roku wdycha równowartość dymu z ponad 2420 papierosów, Paryżanin z niecałych 90.

Internauci są przerażeni: „Paryski smog to jak wycieczka do lasu pod Krakowem”- pisze jeden z użytkowników Facebooka. „Trzeba wychodzić na ulice i domagać się przedstawienia planu poradzenia sobie z tym problemem przez władze lokalne, to jedyny sposób. Mieszkańcy powinni się zaktywizować.” – potwierdza kolejny.

Dziś lokalnych alarmów smogowych w Polsce jest kilkanaście i wciąż powstają kolejne. Działają na zasadzie wolontariatu, chcą przede wszystkim budować świadomość i mobilizować władze miast do działania. Powoli im się udaje, mają tysiące sympatyków, a kolejne polskie miasta zaczynają wprowadzać zmiany.

Najprężniej ze smogiem walczy Kraków, tam od 2019 roku będzie obowiązywał zakaz palenia węglem, do końca 2016 roku mieszkańcom miasta przysługiwało 100 proc. dotacji na wymianę pieców węglowych, od Nowego Roku władze będą pokrywają już tylko 80 proc. Mieszkańcy się spieszą, bo zmiana systemu grzewczego w jednym domu to koszt ok. 4-5 tys. zł. W Krakowie za pięć lat tzw. „kopciuchy” mają pozostać już tylko wspomnieniem. Podobna ustawa ma obowiązywać w całej Małopolsce, będzie głosowana na Sejmiku Wojewódzki już w styczniu.

W szranki ze smogiem stanął również Dolny Śląsk, w ubiegły poniedziałek Prezydent Wrocławia powołał zespół ds. jakości powietrza, który, jak informuje Anna Bytońska z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego Wrocławia, „Będzie się zajmował przede wszystkim sposobami realizacji działań podejmowanych w celu ograniczenia niskiej emisji”. Prace nad ustawą antysmogową trwają też na Śląsku. W kolejce po czyste powietrze stoi również Warszawa, metropolia warszawska kilka miesięcy temu zaapelowała do władz województwa mazowieckiego o ustawę antysmogową. W stolicy, właśnie mieliśmy alarm smogowy, ale smogu nie odczuwa się tak, jak Kraków.

Wszystkiemu winna jest niska emisja. To przez nią w powietrzu pojawiają się pyły zawieszone, w zależności od frakcji cząsteczek są to PM 10, PM 2,5 czy PM 1. Źródłem tych pierwszych są przede wszystkim gospodarstwa domowe, z kotłów i pieców na paliwa stałe pochodzi 52 proc. pyłu PM 10, za kolejne 17 proc. odpowiada przemysł, transport drogowy za 10, energetyka – 9. Pozostałe 8 proc. to „inne źródła”, zaś rolnictwo produkuje jedynie 4 proc.

Jeszcze gorzej jest rakotwórczym benzo(a)pirenem, jak podaje Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami, jego 87 proc. pochodzi właśnie z niskiej emisji, a więc z polskich domów. Pozostałe 11 i 2 proc. to kolejno przemysł i energetyka.

Zgodnie z wytycznymi WHO dopuszczalne stężenie dobowe wynosi 25 µg/m3 dla PM 2.5 oraz 50 µg/m3 dla PM 10. Polskie prawo jest nieco bardziej liberalne. W kraju nad Wisłą nie ma zakazu przekroczenia smogu, jest jedynie system informowania, czyli kiedy należy powiedzieć obywatelom. Dla stężeń dobowych pyłu PM10 poziom informowania wynosi 200 µg/m3, zaś poziom alarmowy aż 300 µg/m3, czyli odpowiednio czterokrotnie, i aż sześciokrotnie przekraczający wytyczne WHO. Przykładowo, kiedy paryskie władze podnoszą alarm smogowy, bo stężenie pyłu zwieszonego P10 przekracza 80 µg/m3, w Polsce jednostki odpowiedzialne za jakość powietrza śpią spokojnie. U nas, aby podnieść alarm, pyłu musiałoby być czterokrotnie więcej niż Paryżu.

Smog Calculator

Biznes
Ministerstwo Obrony kupuje polskie satelity od Creotechu
Biznes
Ataki dezinformacyjne to problem spółek, ale też całego rynku i państwa
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Znamy koszty budowy elektrowni jądrowej w Polsce
Biznes
Orlen obniża ceny paliw na święta. Kto i jak może skorzystać z promocji?
Biznes
eDO Post – nowa era bezpiecznej komunikacji cyfrowej dla biznesu
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10