Polscy nabywcy internetowi wydają w internecie z roku na rok coraz więcej pieniędzy. I nic dziwnego, gdyż taka metoda nabywania produktów i usług jest bardzo wygodna i ma istotne przewagi nad zakupami tradycyjnymi. Większy wybór i szersza oferta produktów w jednym miejscu, lepsza dostępność, łatwość samego zakupu (coraz częściej spotykanym standardem jest pełna dostępność i funkcjonalność sklepów internetowych na urządzeniach mobilnych). A do tego wszystkiego jeszcze niższe koszty kupowania w internecie, w porównaniu do normalnych zakupów. Internetowy handel jest „skazany” na sukces, a znajduje to potwierdzenie w danych rynkowych. Wzrost polskiego rynku E-C w roku 2015 vs. 2014 wyniósł 20% - zgodnie z badaniami firmy Gemius podobny trend wzrostowy przewidywany jest na rok obecny i lata kolejne. Wartość polskiego e-commerce’u powinna podwoić się w ciągu czterech, najwyżej pięciu lat, a więc jest to „tort”, który bardzo szybko i intensywnie rośnie… Imponująca dynamika wzrostu polskiego rynku e-commerce przekłada się też na jego stale rosnący udział w całości obrotów handlowych (w roku 2014 – ok. 4,5%). To logiczne – kupując cokolwiek przez internet, „dodajemy” transakcję handlowi internetowemu, a „zabieramy” tradycyjnemu. Szacunkowe dane określają relację dynamiki wzrostu obu segmentów jako 7 do 1, tzn. handel internetowy zwiększa swoją wartość 7-krotnie szybciej, niż w tym samym czasie handel tradycyjny. Podsumowując krótko - jest o co walczyć!
Kto jest najbardziej na „tak”, a kto na „nie”?
Najszybciej rosnącą i coraz ważniejszą grupę klientów „internetowych” stanowią młodzi, ale już pracujący, coraz lepiej zarabiający i jednocześnie „mobilni” klienci w przedziale wiekowym 25-34 lata. Grupa ta stanowi coraz ważniejszą i rosnącą w siłę grupę kliencką w ogóle, a zakupy internetowe to już oczywista i naturalna pochodna ich mentalnego zaangażowania w świat wirtualny. Zaraz za nimi nadchodzą dzisiejsi 15-24-latkowie, nie pamiętający świata bez internetu, „od małego” dorastający i wychowujący się w nierozerwalnym związku z wirtualną rzeczywistością. Ta grupa jeszcze nie dysponuje odpowiednią siłą nabywczą, ale każdy kolejny rok działa na jej korzyść. Konsumenci w tym 20-letnim przedziale wiekowym (od obecnych 15 do obecnych 34 lat) to już teraźniejszość i nadchodząca przyszłość e-commerce’u. Zakupy w internecie obok korzyści mają też oczywiście pewne niedogodności, czy nawet zagrożenia, na które powołują się osoby, wciąż zachowujące dystans i nie robiące tam żadnych zakupów. Najbardziej przeciwne kupowaniu w internecie są osoby z wyższych segmentów wiekowych (w wieku 50+), jak dotąd nie wyobrażające sobie zakupu czegokolwiek bez tradycyjnej, poczciwej, dobrze znanej wizyty w sklepie. Tam można rzecz zobaczyć, dotknąć, wypróbować, wypytać o wszystko sprzedawcę (czego żaden opis na stronie nie zastąpi) i na koniec - kupić. Często są to osoby w ogóle słabo obeznane z internetem, czy wręcz nie potrafiące się w nim poruszać, co kwestię nie-kupowania on-line przesądza w sposób jednoznaczny. Upływający czas będzie stopniowo zmniejszał znaczenie tej grupy, i będzie to kolejny czynnik, wzmacniający pozycję handlu internetowego w całym handlu.
Co najczęściej kupujemy przez internet?
Tradycyjną wizytę w sklepie najchętniej zastępujemy klikaniem w internecie przede wszystkim kupując dobra i usługi konsumenckie (zwane też konsumpcyjnymi), a więc te, oferowane przez firmy w masowych ilościach masowemu odbiorcy / klientowi indywidualnemu. Ścisłą zakupową czołówkę e-commerce stanowią 3 kategorie produktowe: - odzież, obuwie, akcesoria i dodatki, - kultura i rozrywka (książki, prasa, płyty, filmy), oraz - produkty RTV, AGD, szeroko rozumiana elektronika użytkowa i sprzęt fotograficzny. Powyższe produkty to czołówka, ale można podsumować ten fragment stwierdzeniem, ze jeśli mówimy o dobrach konsumenckich, w chwili obecnej w internecie można kupić praktycznie WSZYSTKO.