Trwający już dość długo serial prezydenckich listów do szefa MON: przed weekendem w sieci pojawiło się kolejne pismo, w którym Andrzej Duda pytał Antoniego Macierewicza, czy przesuwanie oficerów do Wojsk Obrony Terytorialnej nie osłabia zdolności bojowych zawodowej armii. To świadczy o rosnącym niepokoju w otoczeniu głowy państwa. Za pomocą wycieków listów do Macierewicza obóz prezydencki usiłuje wytworzyć wrażenie, że Duda aktywnie walczy o korzystanie z konstytucyjnych prerogatyw. A przy okazji włącza się grillowanie szefa MON.
Czy to działanie w jakiś sposób skoordynowane jest z kierownictwem PiS, które postanowiło ostatnio osłabić Macierewicza? – Nie, po prostu na pochyłe drzewo kozy skaczą – tłumaczy wpływowy polityk partii rządzącej. – Duda się zorientował, że Macierewicz jest słabszy, więc włączył się w jego dalsze osłabianie. Widzi też, że pozycja Ziobry nie jest najsilniejsza, więc zaczął grę w sprawie reformy Krajowej Rady Sądownictwa. Ale chyba zaczął się wycofywać – opisuje.
Rzeczywiście, najpierw z otoczenia Dudy płynęły sygnały, że nie będzie zgody na skrócenie kadencji członków obecnej KRS. Z tego powodu miały nawet zostać przesunięte posiedzenia komisji pracującej nad projektem. Ale pod koniec tygodnia z pałacu zaczęły jednak płynąć sygnały, że po spotkaniu z Ziobrą Duda podziela przekonanie o konieczności reformy systemu sądownictwa.
Podobne niezdecydowanie widać w wypowiedziach Dudy w sprawie Macierewicza. Nawet w dniu, gdy z PiS odszedł Bartłomiej Misiewicz, prezydent nie pozwolił sobie na wspólnej konferencji prasowej z szefem MON na ostrzejsze słowa pod adresem swego adwersarza.
To przypomina trochę stare powiedzenie o dziewczęciu, które z jednej strony chciałoby pocałować chłopca, ale równocześnie bardzo się tego boi. Duda chciałby zaznaczyć jakąkolwiek autonomię ośrodka prezydenckiego, ale w jego ruchach nie widać ani śmiałości ani determinacji.