Głośno było o ostatnim zjeździe adwokatury, jak chyba nigdy wcześniej...
Jacek Trela: W latach 80. bywało jeszcze głośniej. Na przykład w 1983 r. zjazdowa uchwała krytykowała wprowadzenie stanu wojennego i z tego powodu została uchylona przez ówczesny Sąd Najwyższy.
Teraz oczywiście sytuacja jest zupełnie inna, ale też ścierają się różne poglądy na przyszłość kraju. Dlatego obecność na zjeździe zarówno prezydenta Andrzeja Dudy, jak i prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego wywołała emocje.
Jak pan odebrał przemówienie prezydenta? Jako głos w obronie niezależności adwokatury czy raczej napomnienie, by nie wychylać się politycznie?
Prezydent zaimponował mi dużą wiedzą o naszym zawodzie, jego tradycjach i wartościach. Wspominał o znaczeniu, jakim jest dla nas samorządność i niezależny aparat dyscyplinarny. Zaapelował też o obiektywne ocenianie faktów z naszej rzeczywistości społecznej i politycznej, ale nie odebrałem tego jako warunku zachowania naszej niezależności. Zresztą myślę, że my te fakty oceniamy obiektywnie. Na przykład w sprawie Trybunału Konstytucyjnego czy w ogóle wymiaru sprawiedliwości konsekwentnie podkreślamy wady prawne wprowadzanych rozwiązań, i to nie tylko tych z ostatnich miesięcy.