Nie mogę wykluczyć, że byli adwokaci, którzy wykorzystywali luki w prawie umożliwiające uzyskanie statusu kuratora dla 120-letnich osób. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi też sędzia, który bez zastanowienia ustanawia kuratora. A przede wszystkim państwo polskie, które przez wiele lat nie poradziło sobie z uregulowaniem kwestii reprywatyzacyjnych. Cierpi na tym wielu mieszkańców stolicy, którzy np. chcą wykupić swoje mieszkanie od miasta, ale przeszkadzają temu ciągnące się przez wiele lat procedury zwrotu nieruchomości dawnym właścicielom. Problemy te znane są od lat. Nie widzę powodu, by to palestra miała ponosić konsekwencje wieloletnich zaniechań legislacyjnych polityków.
Władze Warszawy chcą opublikować listę kancelarii, które obsługują sprawy reprywatyzacyjne. Co zrobi palestra, jeśli się okaże, że przypadków podobnych do mecenasów Majewskiego i Nowaczyka było więcej?
Adwokat nie może odmówić udzielenia pomocy prawnej, więc spodziewam się, że na takiej liście byłoby wiele nazwisk. Ale jestem pewien, że w znakomitej większości koledzy i koleżanki zaangażowani w te sprawy postępowali uczciwie. Gdyby publikacja miała się przyczynić do ujawnienia nieprawidłowości w postępowaniu adwokatów, to oczywiście jestem za tym, by je wszystkie zbadać. Gdyby jednak miało to służyć stygmatyzowaniu wszystkich pełnomocników dla obrony stołka, to samorząd adwokacki zdecydowanie się temu sprzeciwi. Zależy nam na pełnym wyjaśnieniu spraw, w których dochodziło do nieprawidłowości, ale nie zgodzimy się na żadną próbę przerzucania przez władze stolicy winy na nasze środowisko za zjawiska, którym nie jesteśmy winni.
Są głosy, że te sprawy mogą sprowokować ministra sprawiedliwości do odebrania zawodom prawniczym sądownictwa dyscyplinarnego, bo nie radzą sobie z podobnymi patologiami.
To zwykła demagogia, bo zarzuty w najmniejszym stopniu nie dotyczą działalności pionu dyscyplinarnego adwokatury. Myślę, że minister sprawiedliwości powinien przyłączyć się do walki z patologią, jaką jest sytuacja prawna wokół gruntów warszawskich. Przecież ma do dyspozycji sztab legislatorów i może wystąpić ze stosowną inicjatywą. Tu chodzi o – nomen omen – sprawiedliwość wobec mieszkańców Warszawy. Chcę przypomnieć, że niedawno nowe przepisy ustawy o adwokaturze zapewniły rzecznikom dyscyplinarnym pełną niezależność od dziekanów na terenie ich działania. Zresztą również minister sprawiedliwości ma sporo instrumentów prawnych, by nie było cienia podejrzeń co do rzetelności pionu dyscyplinarnego adwokatury. Nie widzę powodu, by zmieniać dobre rozwiązania, które już od kilku miesięcy funkcjonują. Uważnie przyglądamy się funkcjonowaniu sądownictwa dyscyplinarnego: działa dobrze.
Mimo to zdarzają się przypadki, takie jak Marcina Dubienieckiego, którego związki ze światem przestępczym ujawniono na długo przed aresztowaniem. To chyba nie służy dobremu wizerunkowi palestry?