Postępujące w szybkim tempie odmłodzenie polskiej palestry jest faktem. W Izbie Warszawskiej osoby ze stażem nie dłuższym niż dwa lata stanowią ok. 20 proc. wszystkich jej członków. Jeżeli natomiast weźmiemy pod uwagę tegorocznych aplikantów adwokackich i założymy, że wskaźnik zdawalności egzaminu adwokackiego utrzyma się na dotychczasowym poziomie, to za kilka miesięcy trzy ostatnie roczniki będą stanowić prawie 40 proc. wszystkich warszawskich adwokatów(!). Dziś ponad połowa wszystkich adwokatów w Polsce wykonuje zawód krócej niż pięć lat, a prosta statystyka pokazuje, że to nie koniec. Adwokatura nie może być obojętna na te zmiany. Nie mogą być też obojętni młodzi adwokaci, najbardziej nimi dotknięci.
Nasz status jest inny niż starszych kolegów, o ugruntowanej pozycji i z siecią klientów. Musimy dwoić się i troić, żeby pozyskać sprawę, albo godzić się na współpracę z dużymi kancelariami, które doskonale wiedzą, że nadpodaż adwokatów wpływa wprost na oczekiwane wynagrodzenie. Jak powiedział znany warszawski adwokat na pewnej konferencji: „cieszę się z deregulacji, dzięki niej mam tanią siłę roboczą". Oczywiście wypowiedź trzeba traktować z przymrużeniem oka, na pewno nie chciał nikogo urazić, ale trafił w punkt. Ekonomicznie do tego się to sprowadza.
Wejście i utrzymanie się na rynku prawniczym bardziej niż dotychczas wymaga przedsiębiorczości oraz umiejętności przezwyciężania różnych barier. Oczywiste jest, co już podkreślaliśmy, że samorząd nie zapewni nam klientów. Może jednak nam pomóc utrzymać się na rynku przez pierwszy, najtrudniejszy okres. Narzędzi ma wiele. Od udostępnienia darmowego kreatora stron internetowych czy nieodpłatnej przestrzeni na izbowych serwerach (które, mamy nadzieję, powstaną w najbliższym czasie), przez tańsze systemy informacji prawnej w wyniku grupowych zamówień czy wreszcie stworzenie co-workingowej przestrzeni biurowej, która będzie spełniać wymogi wykonywania zawodu oraz zapewniać klientom dyskrecję.
Odpowiadając na ewentualne zarzuty: nie chcemy tworzyć linii podziału wewnątrz adwokatury. Oczywiście, że jest jedna. Nie przeszkadza to jej jednak być środowiskiem pluralistycznym, w którym – co oczywiste – mieszają się i ścierają interesy różnych grup. Jednym z zadań samorządu jest ich godzenie, wypracowanie kompromisów, dbanie, by nikt nie czuł się wykluczony czy pozostawiony sam sobie. W adwokaturze są kobiety i mężczyźni, osoby, które odniosły sukces zawodowy, i te, które dopiero na niego pracują, a także młodzi i ci bardziej doświadczeni. Kto lepiej przedstawi problemy, z którymi borykają się adwokatki w ciąży, niż ich koleżanka? Kto lepiej zdefiniuje problemy młodych i stojące przed nimi wyzwania, niż ich koledzy z podobnym obrazem rzeczywistości?
Młodzi ludzie wchodzący do adwokatury będą wykonywać ten zawód jeszcze przez 20, 30, 40 lat. Interesuje nas zatem przyszłość, o której należy myśleć już dziś, aby za lat kilka nie okazało się, że adwokatury nic nie wyróżnia, a adwokaci są tylko jednym z wielu prawniczych zawodów. Zależy nam, by adwokat był synonimem wysokiej jakości, profesjonalizmu, kultury osobistej i zawodowej. Wzorem, na który patrzą i do którego dążą inni.