Przy
takiej różnicy poziomów to szczecinianie byli faworytami. I chyba za bardzo
uwierzyli, że pokonają wiślaków lekko, łatwo i przyjemnie. Jechali do Warszawy,
a wraz z nim i tysiące kibiców, ze świadomością, że tym razem musi się udać.
Grali w finałach już trzy razy, zawsze przegrywali różnicą jednej bramki. Kiedy
mieli wygrać, jak nie teraz?
Tyle,
że Pogoń grała od początku słabiej niż w ekstraklasie. Nie miała żadnego pomysłu
na to, jak podejść pod bramkę Wisły, której piłkarze włożyli w mecz nadzwyczajne
siły, byli wszędzie, grali tak, jak dzień wcześniej na konferencji obiecywał ich hiszpański trener, Albert Rude, mający zaledwie 37 lat. Jako pierwszy
trener dopiero zaczyna karierę.