Warto zacząć od tego, że dzieło Rembrandta, pozostające w zasobach amsterdamskiego Rijksmuseum, od jesieni roku 2019 r. poddawane było renowacji. Nietypowej. Obrazu nie zabrano z sali muzealnej – można go było podziwiać, a jednocześnie podpatrywać pracę ekspertów od renowacji. Wykonano tysiące zdjęć i laserowe skany, a przebieg prac można było na bieżąco śledzić na stronie muzeum. „Operacja »Straż nocna«" pochłonęła ok. 3 mln euro. Poprzednia renowacja miała miejsce w 1975 r. – po ataku nożownika, który pociął dzieło (w 1990 r. kolejny szaleniec oblał obraz kwasem siarkowym – na szczęście uszkodził jedynie wierzchnią warstwę werniksu).
Obraz po raz pierwszy został „okaleczony" w 1715 r. – okazał się zbyt duży dla wnętrz pałacu królewskiego, dlatego obcięto go od góry i po obu bokach, najwięcej z lewej strony. Obecnie oficjalne wymiary obrazu i tak są imponujące: 363 x 437 cm.
Zamówienie od kompanii
W roku 1640 Rembrandt przyjął zlecenie namalowania grupowego portretu jednego z oddziałów milicji obywatelskiej, która oddała honory królowej Francji Marii Medycejskiej w czasie jej wizyty w Amsterdamie w 1638 r. Na czele stała kompania dowodzona przez kapitana Fransa Banninga Cocqa i to właśnie ją artysta sportretował na obrazie „Straż nocna".
Dzieło przedstawia ponad 20 postaci, choć tylko 18 z nich to członkowie kompanii milicji obywatelskiej. Nazwiska strażników umieszczono na tarczy (u góry obrazu, niemal na środku), ale dopisano je znacznie później. Pozostałe postaci artysta namalował jedynie po to, aby urozmaicić dzieło (w prawym dolnym rogu znalazł nawet miejsce dla psa). Obowiązującym wówczas kanonem dla portretów zbiorowych było malowanie statycznych postaci, ustawionych zwykle w szeregu, Rembrandt postanowił jednak ukazać strażników w ruchu, gotujących się do wyjścia. Co ciekawe, tytuł „Straż nocna" pojawił się dopiero w XIX stuleciu, gdy werniks zbrązowiał. Wydawało się więc, że namalowana scena rozgrywała się w nocy. Po renowacji z lat 1946–1947 okazało się jednak, że na twarzach i strojach postaci, a także na posadzce widać silne światło dzienne.
Na pierwszym planie artysta umieścił kapitana Fransa Banninga Cocqa, który ubrany jest w czarny strój ozdobiony czerwoną szarfą i białą koronkową kryzą. Barwy nie są przypadkowe: czerwień, czerń i biel to kolory Amsterdamu. Kapitanowi towarzyszy porucznik Willem van Ruytenburgh, którego sylwetka została wyeksponowana dzięki kremowo-złotemu strojowi. Po lewej w czerwonym mundurze widzimy mężczyznę ładującego broń – to prawdopodobnie Jan van der Heede (1610–1655), kupiec spożywczy. Za kapitanem widać mężczyznę strzelającego z broni, na prawo od porucznika – postać, która czyści strzelbę. Całość ma ukazywać gotowość do działania i profesjonalizm milicji obywatelskiej. Część z postaci dzierży halabardy i piki (kilkanaście nadal stoi pod ścianą), a do marszu zagrzewa wszystkich widoczny z prawej dobosz. Jan van Dyk (ok. 1690–1769), renowator dzieł sztuki, w swojej książce napisał: „Twarz bębniarza widziana z bliska jest wyjątkowo ładnie wykonana. Należy żałować, że ten kawałek został tak bardzo zredukowany [odcięty]". Zdaniem van Dyka dzieło Rembrandta „jest godne podziwu ze względu na jego wielką siłę [wymowy] i pracę pędzla" – artysta nakładał farbę grubymi warstwami.