Kryscina Cimanouska. Sprintem do wolności

Postawiła się białoruskim działaczom olimpijskim w Tokio, nie wróciła do Mińska. Po dwóch latach Kryscina Cimanouska może startować już jako Polka.

Publikacja: 09.08.2023 03:00

Kryscina Cimanouska (z lewej) podczas mistrzostw Polski w Gorzowie była druga na 200 m – za Natalią

Kryscina Cimanouska (z lewej) podczas mistrzostw Polski w Gorzowie była druga na 200 m – za Natalią Kaczmarek, przed Martyną Kotwiłą

Foto: PAP/Lech Muszyński

W 2021 roku, też w sierpniu, świat zobaczył jej twarz i usłyszał głos z posterunku policji na tokijskim lotnisku Narita. Znalazła się tam, chociaż nie chciała zostać wykluczona z igrzysk i wracać pod przymusem do Mińska. Tak zażądali białoruscy trenerzy i działacze olimpijscy, którym nadepnęła na odcisk.

Sprawę zaczęła dyskwalifikacja trzech białoruskich sprinterek zgłoszonych do startu w sztafecie 4x400 m. Organy antydopingowe podały, że wielokrotnie nie dostały informacji o ich pobycie podczas przygotowań i nie mogły przeprowadzić testów, a to oznacza odsunięcie od startów i polemizować z tą decyzją nie można. Działacze lekkoatletycznej ekipy Białorusi uznali, że jest wyjście – wziąć inne sprinterki do sztafety i jakoś załatać dziurę.

Czytaj więcej

Minister Kamil Bortniczuk: Rosjanie, którzy nie popierają Putina, mogą startować w Polsce

W ten sposób Kryscina Cimanouska, specjalistka od sprintu na 100 i 200 m, została zgłoszona do sztafety na dystansie, którego nie trenowała. O opinię nikt jej nie pytał. Nieco emocjonalnie opowiedziała o wszystkim na Instagramie, dodając, że władze sportowe związku i komitetu olimpijskiego próbują jej kosztem „naprawić własną kiepską robotę”. Komuś musiało się nie spodobać. Telefon Krysciny zadzwonił, usłyszała pogróżki, albo życzliwe rady, by usunęła wpis. Usunęła, ale nikt nie zapomniał.

Lot w konspiracji

Cimanouska przeczytała wkrótce oficjalny komunikat Białoruskiego Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Brzmiał tak: „Według lekarzy, ze względu na stan emocjonalny i psychiczny białoruskiej lekkoatletki Krysciny Cimanouskiej, sztab szkoleniowy kadry narodowej w lekkoatletyce podjął decyzję o przerwaniu występu lekkoatletki na Igrzyskach XXXII Olimpiady. W związku z tym zgłoszenie zawodniczki do udziału w biegach eliminacyjnych na 200 m i sztafecie 4x400 m zostało wycofane”.

Lekkoatletka miała rozeznanie, co to oznacza, tym bardziej że żadnego lekarza nie widziała na oczy, za to rozmawiali z nią dwaj działacze. Nagrała te rozmowy, potem podano fragmenty na Telegramie.

Główny trener ekipy lekkoatletycznej Jurij Mojsewicz i Artur Szumak, wicedyrektor olimpijskiego ośrodka przygotowawczego w lekkiej atletyce, umieli straszyć. Kazali „się zamknąć i zwrócić dzienne wynagrodzenie”, zasugerowali, że „będzie marzyła o rezygnacji z powodu kontuzji”, zagrozili, że w końcu popełni samobójstwo, dodali coś o decyzji „nie na poziomie federacji, nie na poziomie ministerstwa sportu, ale na wyższym szczeblu”.

Cimanouska może pobiec dla Polski już na mistrzostwach świata w Budapeszcie. Początek 19 sierpnia

Płakała, ale miała plan, także dlatego, że zadzwoniła babcia i powiedziała, że nie może wrócić na Białoruś. W rozmowie z „Rz” – przeprowadzonej wkrótce po przylocie do Polski – przyznała, że babcia została uprzedzona, iż nic dobrego w kraju wnuczkę nie czeka.

Jeszcze spróbowała, w trybie pilnym, odwołać się w CAS, Sportowym Trybunale Arbitrażowym działającym w Tokio, od decyzji o odsunięciu od udziału w igrzyskach. Sąd decyzji nie cofnął, więc działacze mogli wsadzić ją w autobus i wywieźć na lotnisko z planem zaprowadzenia do samolotu lecącego do Mińska, z lądowaniem w Stambule.

Na lotnisku zamiast do bramek rejestracji lotu poszła na policję i oświadczyła, że nigdzie nie poleci, bo zamierza ubiegać się o azyl polityczny w Europie, gdyż w ojczyźnie grozi jej więzienie. Poprosiła o zawiadomienie MKOl i innych organizacji mogących pomóc sprawie. Zadzwoniła do Aleksandra Opejkina, dyrektora wykonawczego Białoruskiej Fundacji Solidarności Sportowej.

Świat się przejął, przybył przedstawiciel All-Japan Refugee Lawyers Association, lekkoatletkę przewieziono w bezpieczne miejsce.

Czytaj więcej

Kryscina Cimanouska: Odebrali mi ojczyznę

Chętni do przyjęcia Krysciny znaleźli się niemal natychmiast. Najszybciej zgłosili się Polacy i Czesi. Problemem zajęli się ministrowie, dostrzegli premierzy. Wiceszef polskiego MSZ Marcin Przydacz zaproponował Cimanouskiej wizę humanitarną i możliwość kontynuowania kariery sportowej w naszym kraju. Wybrała Polskę. Dlatego, że blisko, że język podobny, że startowała tu wielokrotnie, nawet przyjechała z mężem w podróż poślubną i życzliwi ludzie pomagali.

Lot zorganizowano szybko, z zachowaniem konspiracji, by Mińsk nie był w stanie przeciwdziałać. Ogłoszono, że sprinterka poleci samolotem LOT-u z Tokio do Warszawy, naprawdę poleciała pod opieką polskich służb dyplomatycznych linią Austrian Airlines do Wiednia. W ambasadzie RP w stolicy Austrii załatwiono sprawy formalne, także wizę humanitarną dla męża Krysciny, Arsenija Zdanewicza, kiedyś niezłego płotkarza, obecnie trenera lekkoatletycznego.

Po dwóch dniach sprinterka zjawiła się w Warszawie, wciąż chroniona przed oczami ciekawskich i mediów, ale pilotowana przez urzędników, którzy – takie czasy – dali relację z przylotu w mediach społecznościowych, stąd wiadomo, że na lotnisku przywitał zbuntowaną sprinterkę kolejny wiceminister z MSZ, Szymon Szynkowski vel Sęk.

Postać roku

W czasie, gdy ówczesny wicepremier oraz minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński zapowiadał, że będzie miała okazję trenować w jednym z krajowych ośrodków, a prezes Orlenu Daniel Obajtek mówił o pomocy sponsorskiej dla Krysciny, w Tokio działacze MKOl rozpoczęli dochodzenie w sprawie metody usunięcia lekkoatletki z igrzysk. Trochę sprawiedliwości w końcu zobaczono: Jurij Mojsewicz i Artur Szumak zostali pozbawieni akredytacji i wydaleni z wioski olimpijskiej.

Polska lekkoatletyka zyskała zaś urodzoną w Klimowiczach (obwód mohylewski) sprinterkę z rocznika 1996, z solidnymi rekordami życiowymi na 100 m – 11,04 i 200 m – 22,78.

Z powodu kłopotów ze słuchem karierę sportową zaczęła po udanej operacji ucha dość późno, jako 15-latka, ale szybko nadrabiała czas. Biegała i uczyła się w szkole rezerwy olimpijskiej Dynamo w Mohylewie. Pierwsze znaczące sukcesy: w 2014 roku zdobyła srebrne medale na 100 i 200 metrów podczas mistrzostw kraju w Grodnie. Trzy lata później została w ojczyźnie lekkoatletyczną postacią roku, gdy w Bydgoszczy zdobyła srebro młodzieżowych ME. Dla białoruskiej lekkoatletyki było to niemałe osiągnięcie, tak samo jak mistrzostwo Uniwersjady, dwa srebrne medale Igrzysk Europejskich w Mińsku i finał ME w Glasgow w 2019 roku.

Mińsk zauważył obywatelstwo Krysciny Cimanouskiej

Na Białorusi zarabiała równowartość 300 dolarów miesięcznie, czasem dochodziło półroczne lub roczne stypendium za dobre wyniki (600–700 dol.) albo pieniądze z umów sponsorskich. Musieli z mężem dorabiać, by móc jeździć po świecie i startować. W Polsce przeszła trudny czas przystosowania, ale może liczyć, że kontrakty plus wynagrodzenie z mityngów komercyjnych dadzą jej w sezonie może więcej niż 15 tys. dol.

Trzymała się kiedyś z dala od polityki, nie rozważała, jaki wpływ ma na nią władza i jej zaufani urzędnicy. Starała się dobrze wykonywać pracę sportowca i nie angażować w to, czego nie rozumiała. Kiedy zjawiła się w Polsce, nie od razu podpisała list otwarty w sprawie wyborów i przeciw przemocy na Białorusi. Bała się o niepełnosprawnego, bezrobotnego ojca i harującą na wszystkich matkę. Najpierw zaprotestowała na Instagramie, po roku dołączyła podpis pod listem do środowiska sportowego.

Czytaj więcej

Kryscina Cimanouska pod opieką PZLA. Uzyska w Polsce stypendium

Polskie obywatelstwo dostała w końcu sierpnia 2022 roku. Mińsk to zauważył. Niespełna miesiąc później Aleksander Łukaszenko podpisał dekret pozbawiający stopni byłych żołnierzy i prokuratorów za przestępstwa i wykroczenia administracyjne w rodzaju „podżegania do wrogości albo przygotowywania akcji rażąco naruszających porządek publiczny”. Na liście ukaranych 80 osób znalazła się też Kryscina Cimanouska, dla reżimu „chorąży wewnętrznej służby rezerwowej”.

Pozostało jej czekanie na prawo startu w barwach biało-czerwonych, standard to trzy lata. Dla Krysciny działacze World Athletics zrobili wyjątek. Czekała dwa. W niedawnych mistrzostwach Polski była druga za Ewą Swobodą na 100 m i także druga za Natalią Kaczmarek na 200 m. 19 sierpnia zaczynają się mistrzostwa świata w Budapeszcie, na których będzie mogła reprezentować już Polskę.

W 2021 roku, też w sierpniu, świat zobaczył jej twarz i usłyszał głos z posterunku policji na tokijskim lotnisku Narita. Znalazła się tam, chociaż nie chciała zostać wykluczona z igrzysk i wracać pod przymusem do Mińska. Tak zażądali białoruscy trenerzy i działacze olimpijscy, którym nadepnęła na odcisk.

Sprawę zaczęła dyskwalifikacja trzech białoruskich sprinterek zgłoszonych do startu w sztafecie 4x400 m. Organy antydopingowe podały, że wielokrotnie nie dostały informacji o ich pobycie podczas przygotowań i nie mogły przeprowadzić testów, a to oznacza odsunięcie od startów i polemizować z tą decyzją nie można. Działacze lekkoatletycznej ekipy Białorusi uznali, że jest wyjście – wziąć inne sprinterki do sztafety i jakoś załatać dziurę.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę