Polska B w pułapce stagnacji

Choć do biedniejszych województw trafiło więcej funduszy unijnych niż do tych bogatszych, to różnice w poziomie zamożności pogłębiają się.

Aktualizacja: 14.01.2016 13:10 Publikacja: 13.01.2016 20:00

Od 2000 r. poziom zamożności rósł najszybciej w woj. dolnośląskim, najwolniej – w zachodniopomorskim

Foto: Rzeczpospolita

Mniej zamożne regiony Polski wschodniej nie tylko nie doganiają tych bogatych, ale przepaść między nimi nawet się pogłębia.

W 2014 r. – jak wynika z ostatnio opublikowanych danych GUS na temat PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca w poszczególnych województwach – rozwarstwienie w poziomie PKB per capita zwiększyło się w porównaniu z 2013 r. Ten wzrost nie był wielki, ale potwierdził kontynuację trwającego już od kilkunastu lat wyraźnego trendu pogłębiania się różnic między najbogatszymi a najsłabszymi regionami, utrwalający podział na Polskę A i Polskę B.

W 2000 r. PKB per capita w woj. mazowieckim (najzamożniejszym w Polsce) był 2,13 razy wyższy niż w woj. lubelskim (najuboższym w Polsce ), w 2007 r. – 2,21 razy, w 2014 r. – już prawie 2,3 razy. Ale wartość PKB (także w przeliczeniu na mieszkańca) na Mazowszu wzrosła od 2000 r. o ok. 140 proc., a na Lubelszczyźnie o 124 proc.

Bez szans na awans

Nie lepiej jest z pozostałą piątką Polski wschodniej. Woj. warmińsko-mazurskie niemal co roku (od 2000 r.) pogłębiało dystans do średniej krajowej. Woj. świętokrzyskie z kolei miało szansę awansować do wyższej ligi, bo do 2008 r. nadganiało dystans, jednak po tym okresie było już coraz gorzej. Niepokojąca jest też sytuacja woj. zachodniopomorskiego, które w 2000 r. należało do piątki najbogatszych, dziś zajmuje dopiero dziewiątą pozycję. Za to doskonale rozwijają się Dolny Śląsk i woj. łódzkie, które nadrabiają dystans do Mazowsza.

Rosnące rozwarstwienie to poważne wyzwanie dla polityki rozwoju.

– Jak każde duże różnicowe, czy w poziomie dochodów społeczeństwa, czy regionów, w dłuższej perspektywie prowadzi do spowolnienia całego wzrostu gospodarczego – zauważa Tomasz Kaczor z Instytutu Prevision. – Relatywnie niski poziom PKB ma też duży wpływ na jakość życia, przekłada się na poziom dochodów ludzi, liczbę miejsce pracy, a w konsekwencji na dostęp do kultury, edukacji itp.

Zagrożenie dla wzrostu

Wyrównywanie różnic w poziomie rozwoju regionalnego jest jednym z priorytetów unijnej pomocy, czyli funduszy UE. I na poziomie Unii Europejskiej to nawet działa, bo zarówno Polska, jak i wszystkie województwa nadrabiają dystans do średniej UE. Czyżby ta zasada nie zadziałała na poziomie krajowym? Tym bardziej że na regiony Polski wschodniej starano się przeznaczyć większe pieniądze niż na pozostałe.

Jak wynika za danych Ministerstwa Rozwoju, w latach 2004–1014 najwięcej unijnej pomocy w przeliczeniu na jednego mieszkańca trafiło rzeczywiście do najbiedniejszych województw – warmińsko-mazurskiego oraz podkarpackiego – odpowiednio 2,37 tys. euro oraz 2,16 tys. euro.

Ale na kolejnych miejscach – po ok. 2 tys. euro na głowę – dostały już jednak Mazowsze, Pomorze (zapewne przez duże inwestycje drogowe i metro). Pomoc w woj. lubelskim, podlaskim i świętokrzyskim wyniosła ok. 1,8 tys. euro per capita.

– W latach 2004–2014 wpływ polityki spójności na rozwój gospodarczy w Polsce był pozytywny – podkreśla jednak Ministerstwo Rozwoju w komentarzu dla „Rzeczpospolitej". – Środki dostępne w ramach polityki spójności pozwalają częściowo powstrzymać proces różnicowania regionów. Wynika to głównie z silniejszego ich oddziaływania na gospodarkę w województwach uboższych niż w województwach lepiej rozwiniętych, ale także z faktu kierowania do tych regionów największych funduszy per capita.

Także analizy prof. Janusza Zalewskiego z Wrocławskiej Agencji Rozwoju Regionalengo pokazują, że gdyby nie fundusze UE rozwarstwienie byłoby jeszcze głębsze.

Co pomoże

Pogłębiające się luka w poziomie zamożności regionów jest zjawiskiem w pewnym sensie naturalnym. Lokalne gospodarki z wielkimi ośrodkami metropolitalnymi mają większy udział sektorów tworzących wysoką wartość dodaną, a przez to rozwijają się szybciej. Nie znaczy to jednak, że temu zjawisku nie trzeba przeciwdziałać. Jak?

– Mając świadomość dysproporcji rozwojowych pomiędzy województwami, rząd stawia na zrównoważony rozwój całego kraju, co oznacza, że powinien on stać się udziałem wszystkich regionów i miejscowości kraju, co przełoży się na jakość życia ich mieszkańców – podkreśla resort rozwoju.

– Trzeba odejść od tendencji, by skupiać uwagę na metropoliach jako lokomotywach postępu – wskazuje Grzegorz Woźniak, poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Rozwoju. – Metropolie i bez tego przyciągają kapitał i ludzi. Będziemy dążyć, zgodnie z naszą strategią, do zrównoważonego rozwoju, równego traktowania dużych miast jak i małych powiatowych miasteczek.

– PKB tworzą przede wszystkim firmy, i to je trzeba głównie wspierać – mówi Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego. – Po załamaniu się przemysłu stoczniowego, nasza przedsiębiorczość odbudowała się głównie w postaci małych i średnich firm z bardzo różnych branż. Mam nadzieję, że dzięki funduszom UE nasz biznes stawał się coraz bardziej innowacyjny i przez to bardziej konkurencyjny, a realizacja rządowej strategii odbudowy gospodarki morskiej wzmocni także nasz region.

– Potrzebnych jest także więcej inwestycji rządowych w Polsce wschodniej – mówi Jacek Protas, były marszałek woj. warmińsko-mazurskiego. – Jesteśmy regionami peryferyjnymi, gdzie teoretycznie nie ma uzasadnienia budowy np. autostrady, ale jak mamy się bez niej rozwijać.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy rząd powinien silniej wspierać słabsze regiony, także poprzez większe inwestycje?

Mazowsze do podziału?

Wszystkie polskie regiony nadrabiają dystans do przeciętnego poziomu zamożności w UE. Według ostatnich danych Eurostatu (za 2013 r.) PKB per capita z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej w woj. lubelskim sięgnął 48 proc. średniej UE. W 2010 r. było to 43 proc. Pozycję poprawia też pozostała najbiedniejsza czwórka (48–49 proc. średniej UE). Zamożne regiony gonią Unię jeszcze szybciej: Mazowsze jest już bogate na 107 proc. średniej w Unii. I tu zaczyna się rysować duży problem. Te regiony, które przekroczą 75 proc. przeciętnego poziomu zamożności, nie dostają już tak dużej pomocy z UE. Stąd pomysły, by Mazowsze podzielić – na bogate woj. warszawskie i biedne woj. mazowieckie. „Przed nami wyzwanie podziału Mazowsza – z odrębną Warszawą. Mamy świadomość, że w wielu jego miejscach poziom życia jest niezwykle niski" – napisał w środę na Twitterze marszałek Sejmu Marek Kuchciński z PiS. Ekspertom pomysł PiS nawet się podoba, pod warunkiem że będzie to wydzielenie statystyczne (na potrzeby polityki regionalnej UE), a nie administracyjne – z nowymi władzami i podziałem granic. Gdyby Warszawa była samodzielnym regionem, to jego PKB per capita wyniósłby ok. 184 proc. unijnej średniej.

Opinia

Grzegorz Gorzelak, dyrektor EUROREG

PKB per capita pokazuje przede wszystkim poziom rozwoju gospodarczego. Większe zróżnicowanie nie jest tu żadnym zaskoczeniem, nawet biorąc pod uwagę większy na mieszkańca napływ funduszy UE do regionów słabszych. Poprawa np. infrastruktury drogowej nie skłoni inwestorów, by nagle zaczęli budować tam zakłady, bo kierują się oni głównie bliskością dużych rynków zbytu, możliwościami kooperacji, kwalifikacjami pracowników itp. A miejscowa przedsiębiorczość w regionach niżej rozwiniętych także jest słabsza i ma mniejszy potencjał rozwojowy. Regiony słabiej rozwinięte, choć rosną wolniej – bo tak być musi – niż regiony wielkomiejskie, i tak nadganiają dystans do Europy, bo cały kraj rozwija się szybko.

Mniej zamożne regiony Polski wschodniej nie tylko nie doganiają tych bogatych, ale przepaść między nimi nawet się pogłębia.

W 2014 r. – jak wynika z ostatnio opublikowanych danych GUS na temat PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca w poszczególnych województwach – rozwarstwienie w poziomie PKB per capita zwiększyło się w porównaniu z 2013 r. Ten wzrost nie był wielki, ale potwierdził kontynuację trwającego już od kilkunastu lat wyraźnego trendu pogłębiania się różnic między najbogatszymi a najsłabszymi regionami, utrwalający podział na Polskę A i Polskę B.

Pozostało 92% artykułu
Gospodarka
Biznes dość krytycznie ocenia rok rządu Donalda Tuska
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Firmy patrzą z nadzieją w przyszłość, ale uważają rok za stracony
Gospodarka
Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”
Gospodarka
Wiceminister Maciej Gdula: Polska nauka musi się wyspecjalizować
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Gospodarka
Nacjonalizacja po rosyjsku: oskarżyć, posadzić, zagrabić