Po przewalutowaniu kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich w Chorwacji banki w tym kraju poniosły spore straty i zaskarżyły ustawę do krajowego trybunału konstytucyjnego. Teraz grożą, że jeśli rząd nie zaproponuje rozwiązania łagodzącego skutki przewalutowania, pójdą do sądu arbitrażowego w Waszyngtonie i będą domagać się odszkodowań za wprowadzenie prawa, które zadziałało wstecz i jednostronnie zmieniło zgodne z prawem umowy.

Sprawie przygląda się Komisja Europejska. Jonathan Hill, komisarz ds. stabilności finansowej, uważa, że wprawdzie potrzebna jest ochrona konsumentów, ale trzeba być pewnym, że działania są zgodne z rynkiem jednolitym, nie zaburzą przepływu kapitału i nie ograniczają możliwości prowadzenia biznesu. – Musimy również rozważyć potencjalne straty w zaufaniu inwestorów, spowodowane przez podkopywanie zaufania do unijnego prawa – dodaje.

Czy podobne roszczenia możliwe są także w Polsce? – Nie mam co do tego wątpliwości – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. Już za poprzedniej kadencji Sejmu i podczas toczących się jesienią dyskusji na temat przewalutowania większość właścicieli banków mających w portfelu kredyty frankowe wystosowała listy informujące, że w razie wejścia ustawy będą dochodzić swych praw w sądach.

- Skoro instytucje unijne nie są zwolennikami przymusowego przewalutowania, a Europejski Bank Centralny wystosował nawet pismo w tej sprawie, takie procesy mogłyby mieć tylko jeden wynik: konieczność zwrotu bezprawnie zawłaszczonego majątku. A tym w zasadzie jest zmuszanie banków do przewalutowania legalnie sprzedawanego produktu. Beneficjentami przewalutowania byliby więc nieliczni obywatele, zapłaciłby po kilku latach Skarb Państwa, czyli wszyscy, i jeszcze klienci banków poprzez wzrost opłat – uważa Materna.

Zdaniem ekspertów we wnioskach do sądów właściciele zapewne wykazaliby straty bezpośrednie w wysokości wartości dopłaty do kredytów walutowych, jakie musiałyby ponieść banki, plus straty wynikające np. z konieczności dokapitalizowania i związanej z tym utraty korzyści. – Warto też zwrócić uwagę, że o ile koszty przewalutowania poniosłyby banki działające w Polsce, to niewykluczone, że odszkodowanie dostaliby tylko najwięksi właściciele. Mniejsi akcjonariusze, polskie OFE i TFI, zostałyby „na lodzie" z tanimi akcjami banków bez możliwości (z uwagi na koszty procesu) odzyskania utraconych środków. O ile bowiem właściciel może wykazać, że stracił pewną kwotę, jaką wydał na przewalutowanie jako część wyniku skonsolidowanego, to znacznie trudniej domagać się przez TFI czy OFE odszkodowania wynikłego tylko ze spadku kursu akcji – dodaje.