Po wyborach, w których na partię Trudeau oddano 33,1 proc. głosów Liberalna Partia Kanady zdobyła 157 z 338 miejsc w parlamencie - nie uzyskała więc większości. Mimo to zdobyła więcej mandatów niż główna partia opozycyjna - Konserwatywna Partia Kanady, która zdobyła wprawdzie 34,4 proc. głosów (w liczbach bezwzględnych o ok. 240 tys. głosów więcej), ale przełożyło się to tylko na 121 mandatów.
Takie wyniki to efekt większościowej ordynacji wyborczej obowiązującej w Kanadzie. Kanadyjczycy wybierają swoich parlamentarzystów większością względną w jednomandatowych okręgach wyborczych. W systemie tym "zwycięzca bierze wszystko", a mandat zdobywa ten kandydat, który uzyskał największą liczbę głosów - niezależnie od tego jaki odsetek głosów oddano na niego (można więc zdobyć mandat uzyskując np. 30 proc. głosów). W efekcie jeśli dana partia osiąga miażdżące zwycięstwo w kilku okręgach, ale w kilkunastu przegrywa minimalną liczbą głosów - możliwa jest sytuacja w której w skali całego kraju uzyska więcej głosów, ale przełoży się to na mniej mandatów. Podobny system wyborczy obowiązuje m.in. w USA i Wielkiej Brytanii.
W efekcie np. Blok Quebecu, który uzyskał w wyborach 7,7 proc. głosów zdobył 32 mandaty, a Nowa Partia Demokratyczna z poparciem 15,9 proc. wyborców uzyskała 24 mandaty.
To właśnie ta druga partia umożliwi prawdopodobnie Trudeau stworzenie rządu większościowego. Obie partie mają łącznie 181 miejsc w izbie niższej parlamentu - a więc dysponują większością.
Trudeau przed wyborami zapowiedział zwiększenie deficytu do poziomu 21 mld dolarów w następnym roku fiskalnym. Nowa Partia Demokratyczna chce z kolei zwiększyć o 15 mld dolarów wydatki na walkę ze zmianami klimatycznymi.