Nigdzie i nigdy w historii nie przeprowadzono tak skomplikowanych wyborów, jakie odbywają się w środę w Indonezji, i to jednego dnia. Tak twierdzi australijski think tank Lowy Institute, zestawiając następujące liczby: 810 tys. lokali wyborczych oraz 6 mln osób uczestniczących w organizacji elekcji. Uprawnionych do głosowania jest 192 mln osób.
Ale to jedynie część wyborczych statystyk. Są to największe bezpośrednie wybory prezydenckie, jako że w USA prezydenta wybiera kolegium. Są w dodatku najbardziej skomplikowane. W sumie odbywa się pięć wyborów; prezydenta, obu izb parlamentu, legislatur prowincji oraz rad niższego szczebla. O wybór na 20 tys. miejsce ubiega się 240 tys. kandydatów, z czego niemal 40 proc. to kobiety. Policja i wojsko w wyborach nie uczestniczą.
Jak to wszystko działa? Lowy Institute twierdzi, że nad wyraz dobrze, biorąc pod uwagę wysoki stopień korupcji w kraju. Jest niezły system kontroli i liczenia głosów. Na listach wyborczych nie dokonuje się żadnych znaków długopisem, lecz specjalnym narzędziem w kształcie gwoździa przebija się odpowiednie miejsce na liście. Palce biorących udział w głosowaniu są znaczone specjalnym płynem, oczywiście halal, czyli wytworzonym zgodnie z zasadami szarijatu.
Hinduizm w polityce
Jakże inaczej wyglądają wybory w Indiach, kraju, który określany jest mianem największej demokracji świata. Trwają tam właśnie wybory parlamentarne. Zaczęły się 11 kwietnia i skończą 19 maja, po czym rozpocznie się liczenie głosów. Elekcje odbywają się w siedmiu terminach dla poszczególnych stanów. Tak przez sześć tygodni w sumie w ponad 10 mln punktów wyborczych przy użyciu 4 mln elektronicznych maszyn. Ale w Indiach uprawnionych do głosowania jest 900 mln obywateli. Są terytorialnie niemal dwa razy większe niż Indonezja, a ludnościowo pięć razy liczniejsze.
W obu krajach ostatnie wybory odbyły się pięć lat temu. O ile w Indiach walka toczy się pomiędzy dwoma obozami politycznymi, a stawką jest większość parlamentarna, o tyle w Indonezji największe znaczenie ma wybór prezydenta. Stoi on na czele rządu i decyduje o kierunku polityki wewnętrznej i zagranicznej. Podobnie jak premier rządu w Indiach.