„Niech się Amerykanie boją" – zapowiedział w piątek podczas forum inwestycyjnego w Soczi premier Dmitrij Miedwiediew. Na razie boją się Rosjanie, a konkretnie rosyjski biznes. Niepokój wzbudza projekt nowych ograniczeń, który w środę trafił do senatu USA. Zakłada on nowe restrykcje dla rosyjskiego sektora energetycznego, banków oraz – co byłoby nowością – wobec rosyjskiego długu publicznego.
Prawdopodobieństwo uchwalenia nowych sankcji jest duże, bo jest to wspólna inicjatywa demokratów i republikanów. – To rzeczywiście wymaga uwagi ze strony rządu oraz banku centralnego. I my tym się już zajmujemy. Rząd będzie podtrzymywał stabilność gospodarki – zapowiedział Miedwiediew cytowany przez agencję Prime.
Kreml przygotował awaryjne warianty dla kluczowych inwestycji, które mogą zostać objęte nowymi amerykańskimi ograniczeniami. M.in. budowa zakładów skraplania gazu Arctic LNG 2 (projekt Novateku i zagranicznych partnerów – CNPC i Total) w wypadku objęcia sankcjami mają zostać sfinansowane z pieniędzy Funduszu Narodowego Dobrobytu (FND).
– Jeżeli pakiet nowych sankcji rzeczywiście zostanie uchwalony i zagraniczni partnerzy na to zareagują, to nie wykluczam, że nasze narodowe zasoby, w tym FND, tak jak to już było w kilku przypadkach, zostaną w ten projekt zaangażowane – wyjaśnił Anton Siłuanow, wicepremier i minister finansów Rosji. Swój plan ma też bank centralny na wypadek sankcji wobec banków i długu publicznego. Według Bloomberga właśnie inwestycje w rosyjski dług publiczny zostaną objęte ograniczeniami, ale tylko nowe emisje. Co do banków, w nowej wersji projektu DASKA („O ochronie amerykańskiego bezpieczeństwa przed agresją Kremla") następuję zaostrzenie restrykcji. Do tej pory podlega im siedem największych, w tym m.in. państwowe – Sbierbank, VTB, Gazprombank. Nie mogą one kredytować się na rynku amerykańskim ani uczestniczyć tam w transakcjach, a amerykański biznes nie może korzystać z ich usług.