Oczywiście dyplomatyczny termin padł „osiągnąć równowagę w relacjach z USA”. Tak to elegancko zostało nazwane, ale wiadomo o co chodzi.
Tłumacząc… Oczywiście to jest eufemizm. Tłumacząc na język politycznej praktyki oznacza to konkurencje, ponieważ USA nie widzą roli Niemiec jako roli przywódczej, tylko jako jednego z państw. I na to Niemcy nie chcą się zgodzić. W moim przekonaniu takie próby konkurowania, tworzenia jakiejś alternatywy wobec NATO, przecież mówi się o tych Europejskich Siłach Obronnych na przykład, to jest szaleństwo. Unia traci na znaczeniu, nie tylko dlatego, że był Brexit, odchodzi Wielka Brytania, ale także w wymiarze demograficznym, gospodarczym, jesteśmy absolutnie przeganiani w sensie konkurencyjnym przez Azję. Jednym słowem ta… tej Europie potrzeba jak tlenu dobrych relacji w wymiarze euroatlantyckim, a nie… nie jakieś ścieranie się z Ameryką.
Skoro już o Brexicie mowa, to czy tematem w Brukseli, podskórnym gdzieś może, jest takie pytanie czy Brexit na pewno będzie? Czy Bruksela raczej uznaje, że to jest… chociaż się jeszcze nie wydarzyło, że to jest… fait accompli (fakt dokonany)?
Panie redaktorze, Brytyjczycy to jest… ja tam się urodziłem… oni… ich klasa polityczna bardzo respektuje wyniki demokratycznych wyborów i referendów. One się nie zdarzają często w Wielkiej Brytanii, ale skoro Brytyjczycy powiedzieli: ma być Brexit, to on będzie. Oczywiście: co będzie za 5, 7, 10 lat, tego nie wiemy, ale ten Brexit będzie zrealizowany, choć Brytyjczycy dość sprytnie starają się, żeby to był taki bardzo aksamitny rozwód, chcą zachować maksimum przywilejów, a pozbyć się obowiązków.
Z punktu widzenia Polaków w Wielkiej Brytanii to chyba też dobrze, że jest dążenie do tego, jakiegoś, porozumienia, do dealu, a nie żeby… nie do tego no-deal Brexit.
Tak, tylko że na razie jest to… są to deklaracje jednej strony, Wielkiej Brytanii, a też, no, UE ma swoje interesy i też nie chce, aby sfocusować się wyłącznie na tym co jest dla Londynu najważniejsze, czyli na handlu, a jakby odpuścić inne rzeczy. W związku z tym na razie, mam takie wrażenie, że… też rozdźwięki w rządzie brytyjskim utrudniają pozycję negocjacyjną Zjednoczonego Królestwa. To jest sytuacja dla Wielkiej Brytanii trudna, natomiast – no cóż… My… Oczywiście Unia jest słabsza, my tracimy sojusznika w Unii, który podobnie myślał o przyszłości Unii, ale jesteśmy jednak trochę beneficjentem tego Brexitu, bo Polska jednak, np. w kontekście USA, no stała się tym największym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w UE, tym partnerem numer jeden co jest dla nas korzystne i w wymiarze gospodarczym, i politycznym, i geopolitycznym.
Natomiast to jest kwestia… Brexit to jest kwestia przyszłego roku. Ale pytanie tylko na koniec o konwencję 2 września, konwencję samorządową (PiS). Jak pan sądzi, czego możemy się spodziewać poza tym, że tak jak pan wspomniał będzie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS?
Myślę, że to będzie demonstracja jedności, demonstracja pewnej siły, poczucia siły i chęci realizacji obietnic tak jak na szczeblu centralnym, po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych, tak samo tutaj w wyborach samorządowych zrealizujemy to co obiecywaliśmy w kampanii i co będziemy obiecywać.