Raport z działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego w minionym roku powstał pod koniec marca. Liczy niespełna 20 stron, ale kluczowa jest jedna – na której nowe szefostwo tej służby zapisało litanię zastrzeżeń wobec Pawła Wojtunika, szefa CBA za czasów rządów Platformy. Po wygranych wyborach nowa ekipa wymusiła dymisję Wojtunika, wszczynając procedurę odebrania mu certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, co uniemożliwia pracę każdemu szefowi specsłużby.
Jednocześnie w CBA ruszył „audyt", czyli szukanie nieprawidłowości, które mogłyby się stać podstawą do ukarania Wojtunika czy też złożenia przeciw niemu doniesienia do prokuratury. Pod koniec grudnia nowy szef CBA Ernest Bejda powołał specjalny zespół „do spraw oceny działalności jednostek organizacyjnych CBA".
Zastrzeżeń wobec poprzedniego szefostwa CBA jest sporo. Zarzucono mu m.in.:
- przypadki bezczynności oraz brak rzetelności i konsekwencji w sprawach dotyczących korupcji osób sprawujących najważniejsze funkcje publiczne;
- świadome działania i zaniechania skutkujące odsunięciem CBA od weryfikacji projektów, w które zaangażowane są znaczne środki publiczne, „co wiąże się z podwyższonym ryzykiem występowania nieprawidłowości, w tym korupcji";