W 76. rocznicę wyzwolenia Auschwitz-Birkenau przypominamy tekst Pawła Łepkowskiego z 2020 roku.
W tych miejscach ludzie przestają być ludźmi, choć nie stają się jednocześnie zwierzętami. Zwierzęta nie zadają bowiem świadomego bólu, nie pastwią się nad swymi ofiarami, nie odzierają ich w sadystycznym upojeniu z wszelkiej godności. Oprawcy stają się ludzkimi bestiami – najgorszymi potworami, jakie stąpały po tej planecie.
Nie wiemy, ile takich fabryk cierpienia i śmierci było i jest na świecie. W samej tylko III Rzeszy Niemieckiej powstało ok. 12 tys. obozów koncentracyjnych i ich oddziałów. Już w marcu 1933 r., zaledwie półtora miesiąca po przejęciu władzy w Niemczech przez Hitlera, do takich miejsc koncentracji więźniów trafiło 45 tys. ludzi. Straszne więzienia, jak KL Dachau, powstały w pełni legalnie na mocy „rozporządzenia wyjątkowego o ochronie narodu i państwa" z 28 lutego 1933 r. Dachau miało być obozem wzorcowym, gdzie wszelkiej maści „kryminaliści", „dewianci" i „antyniemiecki element wywrotowy" mieli się uczyć podstawowych wartości życia w nowym niemieckim społeczeństwie.
Pomysł utworzenia obozów koncentracyjnych oraz żołdackiej służby wartowniczej SS-Totenkopfverbände przypisuje się Theodorowi Eickemu, Standartenführerowi i dowódcy 10. Pułku SS w Nadrenii-Palatynacie. Eicke był tak okrutny, pewny siebie, kłótliwy i arogancki, że w 1933 r., po puczu przeciw gauleiterowi Nadrenii-Palatynatu Josefowi Bürckelowi, sam Heinrich Himmler, wyraźnie mający dosyć warcholstwa swojego podwładnego, nakazał usunąć go z szeregów SS i zamknąć bezterminowo w szpitalu psychiatrycznym.
Ostatecznie jednak Reichsführer darował Eickemu niesubordynację i doceniając jego zaangażowanie i determinację, powierzył mu 26 czerwca 1933 r. komendanturę obozu w Dachau.