Zachodnie serwisy i obawy Putina

Nawalny zza krat uderza w Kreml poprzez YouTube'a. Moskwa bierze na celownik obce media społecznościowe.

Aktualizacja: 20.01.2021 21:30 Publikacja: 20.01.2021 19:27

Władimir Putin trzykrotnie zanurzył się w lodowatej wodzie i trzykrotnie zrobił znak krzyża. Upamięt

Władimir Putin trzykrotnie zanurzył się w lodowatej wodzie i trzykrotnie zrobił znak krzyża. Upamiętnia w ten sposób chrzest Jezusa w Jordanie. Sprawy Nawalnego nie komentuje

Foto: AFP

Gdy Aleksiej Nawalny spędzał drugi dzień w celi moskiewskiego więzienia Matrosskaja Tiszyna, jego współpracownicy opublikowali na YouTubie nagrany wcześniej reportaż-śledztwo w sprawie pałacu Putina leżącego w pobliżu Gelendżiku nad Morzem Czarnym.

W ciągu kolejnych dwóch dni „Pałac dla Putina" stał się popularniejszy niż wcześniejsze nagranie Nawalnego (jeszcze z Niemiec) z jego rozmową z jednym z oficerów kontrwywiadu FSB z ekipy, która otruła go w sierpniu na Syberii. Po południu we wtorek miał już ponad 25 mln odsłon.

Pałac za miliard dolarów

– Putin żyje w zeszłym stuleciu. Dla niego są ważne telewizja i prasa drukowana. A my zdobywamy informacje bez nich, z internetu – komentował inny opozycjonista rosyjski Giennadij Gudkow. Audytorium ostatniego śledztwa Nawalnego jest już większe niż ilość widzów głównych programów informacyjnych trzech ogólnokrajowych telewizji.

W nagraniu „Pałac dla Putina" opozycjonista dokładnie opisuje schemat finansowania nadmorskiej budowy, która – według niego – pochłonęła już równowartość ponad 1,2 mld dolarów. Poprzez skomplikowany system podstawionych firm od 15 lat finansują ją przyjaciele prezydenta, m.in. szef Transniefti i były oficer KGB Nikołaj Tokariow, szef Rosniefti i były oficer KGB Igor Seczin oraz dwaj bliscy Putinowi miliarderzy z Petersburga Jurij Kowalczuk i Giennadij Timczenko. Zarządza zaś ogromną nieruchomością firma Michaiła Szełomowa, krewnego prezydenta ze strony jego matki Marii Szełomowej. W sumie w budowę i utrzymanie pałacu zaangażowanych jest większość znanych przyjaciół prezydenta z czasów dzieciństwa i młodości, którzy gwałtownie wzbogacili się po dojściu Putina do władzy.

Nawalny twierdzi, że działają oni jak zwykły rosyjski gang, którego członkowie zrzucają się „na obszczak" (do wspólnej kasy), by zaspokoić kaprysy przywódcy, któremu zawdzięczają pozycję i pieniądze. Opozycjonista uważa, że to są właśnie osławione „pieniądze Putina", majątek prezydenta, którego nikt wcześniej nie potrafił wykryć: zasoby uzależnionych od niego ludzi, którzy udostępniają je na jedno polecenie.

Od 15 lat finansują nimi budowę pałacu o powierzchni ponad 17,6 tys. mkw., w którym są m.in. basen, sala teatralna, sala do palenia fajek wodnych z podestem przeznaczonym do występów striptizerek czy wykuty w skale tunel prowadzący wprost nad morze. Posiadłość ma 68 ha, ale otacza ją kolejne 7000 ha, zarządzane przez kontrwywiad FSB. Rzecznik Kremla uchylił się jednak od odpowiedzi na pytanie, czy sam pałac ochraniany jest – jak twierdzi Nawalny – przez FSO (odpowiednik polskiej Służby Ochrony Państwa).

– To wszystko czyste bzdury i kompilacje, i nic innego tam nie ma – powiedział Dmitrij Pieskow. Nawalny zaś zza krat wzywa do wyjścia na ulice 23 stycznia.

Patrzą na Chiny

– Musimy zrobić wszystko, by w Rosji międzynarodowe korporacje technologiczne pracowały wyłącznie w ramach naszego prawa. To dla nas dzisiaj szczególnie istotne, by podobne działania ze strony amerykańskich sieci społecznościowych nie powtórzyły się na terenie Rosji – mówił w poniedziałek przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodzin, komentując blokadę Donalda Trumpa w sieciach społecznościowych. – Jeżeli tak nachalnie i bezpardonowo zachowują się we własnym kraju, to jak będą się zachowywać wobec innych państw – grzmiał.

Już kilka godzin później Roskomnadzor (państwowy regulator w sferze mediów i internetu) wezwał Google'a do odblokowania dostępu do nagrania wideo pochodzącego z portalu PolitRussia na YouTubie. Materiał dotyczył „dyskryminacji rosyjskojęzycznych na Ukrainie", a jego autorem jest Rusłan Ostaszko, znany propagandysta rządowej stacji Pierwyj Kanał, absolwent Moskiewskiego Instytutu Pogranicznego FSB. Rosyjski regulator wydał oświadczenie, że działania administracji YouTube'a są niedopuszczalne i „ograniczają prawa obywateli do dostępu do materiałów rosyjskiego medium". Już wcześniej Roskomnadzor miał pretensje do amerykańskiego serwisu, stawał w obronie blokowanych treści rządowej telewizji Rossija 1 oraz czołowego propagandysty tej stacji Władimira Sołowiewa. Pod koniec grudnia Władimir Putin podpisał rozporządzenie, dzięki któremu urzędnik w Moskwie będzie mógł blokować zagraniczne serwisy, które „cenzurują rosyjskie media". Ale w skuteczność tej ustawy nie wierzą nawet najwierniejsi zwolennicy prezydenta.

– Nie możemy przecież z dnia na dzień zakazać YouTube'a. Musimy dać ludziom alternatywę, a takowej nie mamy. Tak jak nie mamy własnej alternatywy dla Twittera – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, moskiewski politolog sympatyzujący z Kremlem. Przekonuje, że „zachodnie serwisy faworyzują przeciwników Kremla". – Dlatego w Rosji mówią o modelu chińskim, to słuszny model. Ale nie jest to łatwa sprawa. Wymaga woli politycznej i wielomiliardowych nakładów. Wygląda na to, że Rosja na razie tylko grozi zachodnim sieciom – dodaje.

Dość powiedzieć, że YouTube jest w Rosji najpopularniejszą siecią społecznościową i trzecią najczęściej odwiedzaną witryną internetową w kraju. Ustępuje jedynie rosyjskiej wyszukiwarce Yandex oraz Google'owi. Z listopadowych danych webindex.mediascope.net wynika, że dziennie do serwisu zagląda ponad 35 mln obywateli 140-milionowego kraju. Podliczono nawet, że niemal 10 proc. rosyjskich użytkowników YouTube'a zajmuje kierownicze stanowiska. Z kolei Instagram i Facebook są już popularniejsze od rosyjskiej sieci Odnoklasniki i znajdują się o krok od lokalnego giganta Vkontakte. Wśród najpopularniejszych serwisów znalazł się również Twitter, którego dawno już polubili były prezydent i były premier Dmitrij Miedwiediew oraz wielu członków rosyjskiego rządu. Znaleźć tam można m.in. deputowanego Dumy Wiaczesława Nikonowa, wnuka Wiaczesława Mołotowa.

Gdy Aleksiej Nawalny spędzał drugi dzień w celi moskiewskiego więzienia Matrosskaja Tiszyna, jego współpracownicy opublikowali na YouTubie nagrany wcześniej reportaż-śledztwo w sprawie pałacu Putina leżącego w pobliżu Gelendżiku nad Morzem Czarnym.

W ciągu kolejnych dwóch dni „Pałac dla Putina" stał się popularniejszy niż wcześniejsze nagranie Nawalnego (jeszcze z Niemiec) z jego rozmową z jednym z oficerów kontrwywiadu FSB z ekipy, która otruła go w sierpniu na Syberii. Po południu we wtorek miał już ponad 25 mln odsłon.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia