Sprawa natychmiast znalazła się sądzie, a tłumaczenie brzmiało wyjątkowo pokrętnie i sąd rejonowy w Trondheim nie dał wiary jej wyjaśnieniom. Stewardesa tłumaczyła się, że w wieczór poprzedzający rejs razem z rodziną świętowała urodziny ojca i po normalnie przespanej nocy zjawiła się na lotnisku gotowa do rejsu do Vaernes. Tyle że akurat władze portu zdecydowały się na przeprowadzenie wyrywkowej kontroli trzeźwości u całej załogi tego właśnie rejsu Norwegiana. Dwa przeprowadzone po sobie testy wykazały w przypadku szefowej pokładu 0,37 promili zawartości alkoholu we krwi. Norweskie przepisy dyskwalifikują członków załogi, jeśli zawartość alkoholu wynosi od 0,2 promila w górę. Przy tym stewardesa kontestowała wyniki badania i przekonywała, że była absolutnie trzeźwa, kiedy pojawiła się w pracy.

Jak wyjaśniła, podczas uroczystości urodzinowej wypiła pół butelki wina i jadła sushi, ale od godz. 15 poprzedniego dnia nie brała do ust alkoholu. I to już było niezgodne z przepisami, bo załogi samolotów nie mają prawa pić alkoholu na 12 godz. przed rejsem. Stewardesa jednak — jak zapewniła — była przekonana, że kiedy zgłosiła się do pracy następnego dnia rano, nie miała już we krwi ani promila.

Jej zdaniem jedynym wyjaśnieniem tej sytuacji jest, że tak wysoka zawartość alkoholu w jej krwi wynika z tego, że kilkakrotnie wstała w nocy i lunatykując poszła do kuchni i piła różowe wino. Nie ukrywała, że takie sytuacje zdarzały się już jej w przeszłości. Przyznała również, że rano w dniu wylotu nie czuła się najlepiej, ale uznała, że powodem są jej niedomagania zdrowotne oraz stres, w jakim żyje w związku z sytuacją w Norwegianie, który zwolnił już większość załogi i przechodzi właśnie restrukturyzację, ograniczył siatkę, oddał większość samolotów leasingodawcom i lata głównie po Norwegii.

Sędzia uznał jednak, że tłumaczenie jest zbyt pokrętne, by mogło być choć trochę wiarygodne. Wskazał zwłaszcza, że mało jest prawdopodobne, aby ktoś pił we śnie alkohol i nie zdawał sobie z tego sprawy. Zdaniem sędziego sytuacja, kiedy lunatyk w nocy wstaje z łóżka i idzie do kuchni bądź pokoju, w którym pozostała jeszcze zawartość otwartej wcześniej butelki wina, nalewa sobie kieliszek, wypija go i potem wraca do łóżka, a cała sytuacja powtarza się, jest mało przekonująca. Z kolei policjant, który był obecny podczas testów ujawnił, że szefowa pokładu była wyjątkowo zdenerwowana przed poddaniem się testom, piła dużo wody i jadła kanapkę za kanapką, ale wyraźnie się z tym ukrywała. To zdenerwowanie wzrosło, kiedy zobaczyła, że na płycie pojawiła się policja.

Według sędziego największym błędem stewardesy było nawet nie to, że piła alkohol, tylko fakt, że znając obowiązujące załogi zasady, w ogóle pojawiła się w pracy. Szefowa pokładu jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo pasażerów i załogi, w tym także za procedury ewakuacyjne. Ostatecznie została skazana na 36 dni więzienia i zrezygnowała z pracy w Norwegianie.