Zapis koncertu legendy muzyki progresywnej w Toronto rozpoczyna niezwykle miła i wręcz pokorna prośba, aby nie nagrywać ani obrazu, ani dźwięku, tylko uczestniczyć w muzycznym wieczorze, korzystając z dobrodziejstw oczu i uszu. Aż do zakończenia występu i wyjścia muzyków w czasie braw. Plakat o tej treści został zreprodukowany jako wkładka albumu CD. Można zapytać: O co tyle hałasu?.
Jednak nie od dziś wiadomo, że Robert Fripp, lider King Crimson, jest artystą wymagającym od siebie i innych totalnego zaangażowania w to, co robi, perfekcjonistą oczekującym również pełnej koncentracji słuchaczy i fanów. To nie jest gwiazdka nowej generacji lansująca sweet focie na Instagramie.
Swoją bezkompromisowość udowodnił podczas pierwszego z jesiennych koncertów w Toronto w 2015 roku. Kiedy prośba o niefotografowanie została zlekceważona, zespół nie zagrał bisu. Było czego żałować.
Drugi koncert okazał się szczęśliwszy i lepszy, jeśli chodzi o dyspozycję muzyków. Otrzymaliśmy muzyczne arcydzieło z 19 utworami. Stanowią przegląd największych osiągnięć grupy, z naciskiem na pierwszy okres działalności w latach 70. Aż trzy kompozycje pochodzą z przełomowego debiutanckiego albumu „In the Court of the Crimson King" z 1969 roku, w tym tytułowa „21st Century Schizoid Man" oraz „Epitaph". Fripp pominął okres reaktywacji zespołu w latach 80. i albumy „Discipline", „Beat" oraz „Three of the Perfect Pair".
Obecny skład opiera się na trzech perkusistach – Gavinie Harrisonie, Pacie Mastelotto i Billu Rieflinie, a także Jakko Jakszyku. Ten wokalista i gitarzysta współpracę z Frippem rozpoczął w 1995 roku, grał też z Harrisonem i saksofonistą Melem Collinsem w zespole wykonującym kompozycje King Crimson. O tym, jak ważna jest rola Collinsa jako solisty, przekonuje już pierwsza klasyczna kompozycja, czyli „Larks' Tongues in Aspic. Part One", w której Collins wykonał partię fletu w środkowej części utworu.