Wysoka płaca minimalna to szansa dla automatów

Firma Maczfit rozwija system maszyn do sprzedaży gotowych posiłków, także z opcją podgrzania – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Sprzedaż żywności z urządzeń w Polsce to już niemal 1 mld zł.

Aktualizacja: 16.09.2019 12:54 Publikacja: 15.09.2019 21:00

Wysoka płaca minimalna to szansa dla automatów

Foto: Adobe Stock

Polski rynek automatów vendingowych rozwija się coraz szybciej. Liczba urządzeń, z których sprzedawane są napoje, przekąski czy kanapki, szacowana jest na ok. 70 tys., ale rośnie o kilka tysięcy rocznie. Choć jesteśmy daleko za Japonią czy Koreą Południową, w których z maszyn sprzedawane są nawet produkty chemiczne czy ubrania, to także w Polsce wchodzi on w zupełnie nowe produkty.

Wychodzimy z domu

Rewolucję na rynku szykuje firma Maczfit, lider rynku cateringu dietetycznego w Polsce. Firma dociera z ofertą diet pudełkowych przez dostawców do domów czy biur, ale właśnie rozpoczyna nowy projekt. – Uruchamiamy pierwsze automaty, w których można kupić dietetyczne dania. Urządzenia mają także możliwość podgrzania posiłku i pobrania sztućców. Pierwsze już działają, do końca roku chcemy ich mieć ok. 50, zaś w przyszłym setki – mówi Maciej Lubiak, prezes Maczfit. – Jedno urządzenie pomieści do 150 dań, chcemy je ustawiać głównie w biurowcach, ale też w szkołach i siłowniach. Wszędzie tam, gdzie brakuje możliwości zjedzenia smacznego i zdrowego obiadu – dodaje.

Czytaj także: Obniżki danin nie wystarczą na skok płacy minimalnej 

Testowo wprowadzane były już pojedyncze automaty, np. z pizzą, ale projekt ten nie został rozwinięty. Dodatkowo Maczfit stawia na zdrowe jedzenie, a nie fast food, co podnosi skalę trudności projektu.

Możliwości rozwoju są ogromne, z badań GfK wynika, że 60 proc. Polaków jada w restauracjach czy punktach gastronomicznych. W skali roku liczba gości rośnie o 20 proc. Wartość rynku HoReCa (hotele, restauracje, catering) w Polsce jest już oceniana na 30,9 mld, a według analityków firmy doradczej PMR w 12 miesięcy rynek urósł o 7 proc.

– Rynek gastronomiczny w Polsce będzie niedługo wyraźnie podzielony na convenience oraz dine-in. W tym pierwszym modelu konsumenci będą coraz częściej zamawiać dania z dowozem do domu lub pracy. Zaś w dine-in oprócz jedzenia liczy się doświadczenie i czas spędzony w miłym towarzystwie. Nie wierzę, aby rozwój szybkiego jedzenia miał jakkolwiek negatywnie wpłynąć na częstotliwość odwiedzania restauracji – mówi Piotr Kruszyński, prezes PizzaPortal.pl. – Maszyny serwujące gotowe jedzenie lub wypiekające na poczekaniu np. pizzę doskonale wpisują się w model szybkiego jedzenia „tu i teraz". Nie upatrywałbym w tym natomiast konkurencji dla nieco bardziej wyszukanych dań w dowozach, ale raczej dla sklepów convenience, gdzie konsumenci oprócz szybkich zakupów zaopatrują się w kanapki i hot dogi – dodaje.

Sam rynek zamówień jedzenia w ubiegłym 2018 r. wyniósł blisko 6 mld zł, co stanowi ok. 25 proc. obrotów rynku restauracyjnego i rośnie ok. 10 proc. rok do roku.

– W ub.r. średnie miesięczne wydatki w lokalach po raz pierwszy przekroczyły poziom 100 zł – mówi Dorota Żukowska, ekspert ds. rynku gastronomicznego w GfK.

Boom na maszyny

– Lodówki pełne zdrowia to dla nas dodatkowa działalność. Kluczowa pozostaje dostawa w formie abonamentów kompleksowych i całodziennych posiłków. Nasz zakład w Szymanowie opuszcza dziennie ponad 35 tys. posiłków. Jesteśmy gotowi nawet na kilka razy więcej, a obecnie rośniemy w tempie ok. 50 proc. rocznie. Rynek ma ogromny potencjał – dodaje Maciej Lubiak.

Z ubiegłorocznych badań firmy Nielsen wynika, że także segment automatów ma świetlane perspektywy, a konsumenci stopniowo przestawiają się na taki sposób kupowania. – Rynek vendingu w Polsce wciąż jest w fazie rozwoju z dobrymi perspektywami na przyszłość. Aż 59 proc. Polaków korzysta z takich maszyn raz w miesiącu lub częściej, a jedna czwarta robi to choć raz w tygodniu – mówi Małgorzata Głos, client business partner w Nielsenie.

Odsetek użytkowników jest bardzo wysoki, tylko 16 proc. zdecydowanie zaprzeczyło, iż kiedykolwiek korzystało z takiej formy kupowania produktów spożywczych. Zdecydowanie najwięcej mają one zwolenników wśród młodszych klientów. Co czwarte dziecko kupuje w nich przekąskę na drugie śniadanie czy obiad. – Zakup w automacie jest szybszy. Nie dziwi więc fakt, że blisko połowa konsumentów decyduje się na zakup z maszyny, a nie z pobliskiego sklepu. Oszczędzają czas – dodaje Małgorzata Głos.

Pod względem nasycenia rynku nasz kraj wypada słabo. Według Euromonitora na tysiąc mieszkańców przypada poniżej jednego automatu, podczas gdy we Francji czy Włoszech jest ich kilkukrotnie więcej. Nie ma też u nas bardzo popularnych w innych krajach automatów aptecznych czy z wyrobami tytoniowymi. Branża szacuje, że w 2019 r. wartość rynku wyniesie co najmniej 900 mln zł.

Perspektywy są obiecujące, a konsumenci oczekują też, że maszyny z napojami czy żywnością pojawiać się będą w nowych miejscach. W badaniu Nielsena wskazują zwłaszcza takie lokalizacje jak dworce, przystanki komunikacji miejskiej, urzędy czy szpitale.

– Kiedy branża gastronomiczna cierpi na brak rąk do pracy, a lokale w centrach handlowych borykają się z mniejszym ruchem w związku z zakazem handlu w niedzielę, współpraca z kurierami – a szczególnie automatyzacja wydawania posiłków – pozwala na rozwój branży i ograniczenie rosnących kosztów, także osobowych – komentuje dr Jolanta Tkaczyk, ekspertka w zakresie zachowań konsumenckich z Akademii Leona Koźmińskiego. Według PiS minimalna pensja ma w 2020 r. wynosić już 2,6 tys. zł (wobec 2250 zł w 2019 r.) i dalej rosnąć aż do 4 tys. zł w 2024 r.

Piotr Soroczyński główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej

Szybko rosnące koszty pracy, w tym zapowiedziana radykalna podwyżka płacy minimalnej, wręcz zmuszają firmy do automatyzacji. Ale trzeba pamiętać, że w pewnej części gospodarki nie da się zwiększyć wydajności pracy przez nowe technologie czy w ogóle zastąpić pracy człowieka. Przecież pokojówka nie pościeli szybciej łóżka, kucharz nie usmaży szybciej kotleta, muzyk nie będzie szybciej grał, a fryzjer nie zrobi nam szybciej fryzury. W tego typu usługach, nawet jeśli komuś zapłacimy dwa razy więcej, wydajność nie wzrośnie dwukrotnie. A jak nie wzrośnie, to trzeba będzie podnieść ceny. Pytanie, czy klienci to zaakceptują. Jeśli nie, biznes trzeba będzie zamknąć.

Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek Uniwersytet Warszawski

Automatyzacja w polskich firmach już trwa i będzie postępować. Przykładem jest nie tylko sektor produkcyjny, ale też niektóre usługi, np. ochroniarskie, gdzie w efekcie ogromnego wzrostu kosztów pracy wprowadzono wiele elementów cyfryzacji tej usługi. Jednak błędne jest założenie, że skokowy wzrost płacy minimalnej wymusi w całej gospodarce pozytywny trend zwiększania jej innowacyjności. Na takie procesy stać głównie te większe firmy, która mają zasoby kapitałowe. Te mniejsze, nie są w stanie inwestować. Poza tym, by inwestować, firmy muszą być w stanie kalkulować ryzyko. W Polsce jednak sytuacja w zakresie przyszłych kosztów pracy czy obciążeń publicznych jest mało stabilna.

Polski rynek automatów vendingowych rozwija się coraz szybciej. Liczba urządzeń, z których sprzedawane są napoje, przekąski czy kanapki, szacowana jest na ok. 70 tys., ale rośnie o kilka tysięcy rocznie. Choć jesteśmy daleko za Japonią czy Koreą Południową, w których z maszyn sprzedawane są nawet produkty chemiczne czy ubrania, to także w Polsce wchodzi on w zupełnie nowe produkty.

Wychodzimy z domu

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Dobre 30 lat leasingu. Będą kolejne rekordy
Biznes
Nowy zakład Azotów pełną parą ruszy za kilka miesięcy
Biznes
UE zamienia słowa w czyny: broń dla Ukrainy za rosyjskie pieniądze
Materiał partnera
Samochód elektryczny potrzebuje energii tak samo jak telefon
Biznes
Sztuczna inteligencja jest lustrem ludzkości