Kiedy pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Maciej Lasek ogłosił, że termin oddania do użytku „urealnionego” portu lotniczego w Baranowie zostanie przesunięty na lata 30., w Polsce zawrzało. Nie tylko PiS uznał (projekt wspiera też wielu polityków innych opcji), że nowy rząd chce w mniej lub bardziej zakamuflowany sposób budowę CPK wygasić, na co dowodem ma być zapowiedziana rozbudowa istniejących już lotnisk – Okęcia i Modlina, które miał zastąpić (a przynajmniej zmarginalizować).
W sieci gęsto padają słowa „zdrada” i „sabotaż”. A była premier Beata Szydło mówiła o „wywieszaniu białej flagi”
W obronie megalotniska list do premiera Donalda Tuska napisały zaniepokojone polskie koncerny. Kilkukrotnie głos zabrał też prezydent Andrzej Duda, ostatnio podczas święta Konstytucji 3 maja, oczekując „odwagi inwestycyjnej”. W sieci gęsto padają słowa „zdrada” i „sabotaż”. A była premier Beata Szydło mówiła o „wywieszaniu białej flagi”. „Projekt CPK został oficjalnie pogrzebany” – podsumowała.
Czytaj więcej
Projekt CPK stał się przedmiotem ogólnonarodowego referendum, w którym argumenty finansowe i merytoryczne z dnia na dzień mają coraz mniejsze znaczenie, a spór przeniósł się do sfery emocji i grania na uczuciu dumy narodowej.
CPK to już kwestia wiary
Zwolennicy nowego portu najwyraźniej nie wierzą w szczerość i dobre intencje nowej władzy, która wcześniej krytykowała, raz samą ideę, innym razem sposób jej realizacji. Donald Tusk mówił np. o „grupie darmozjadów zarabiających gigantyczne pieniądze i zarządzających cały czas łąką”. Faktem jest, że nowy rząd dostarczył paliwa przeciwnikom, nie śpiesząc się po wygranych wyborach, klucząc i dopuszczając do wpadki z wyborem audytorów. Sprawiał wrażenie, jakby rzeczywiście projektu nie traktował poważnie.