Dla przeciętnego obywatela Trybunał Sprawiedliwości UE, w którym pan pracuje, to coś odległego i abstrakcyjnego. Co w praktyce mamy z istnienia tej instytucji?
Całkiem sporo. Właściwie nie ma dziedziny prawa krajowego, która by nie była związana z członkostwem Polski w Unii Europejskiej i z prawem europejskim. To właśnie TSUE ma ostatnie słowo w wykładni prawa unijnego. Przede wszystkim z tego właśnie powodu wpływ Trybunału jest znaczący dla każdego, kto załatwia sprawy w polskich urzędach czy sądach. Przez ostatnie 20 lat TSUE wydał mnóstwo wyroków bardzo istotnych dla polskich obywateli, choć tylko niektóre odbiły się szerokim echem medialnym.
Wymieńmy kilka z nich.
Była to na przykład sprawa państwa Dziubaków z 2019 r. (sygn. C-260/18), która stała się precedensem w sprawach dotyczących kredytów frankowych. Ale Trybunał wydał też wiele innych wyroków dotyczących szeroko pojętych praw konsumentów. Była na przykład sprawa Profi Credit Polska (sygn. C-419/18 i C-483/18) dotycząca weksla in blanco jako zabezpieczenia kredytu. Głośno było też o wyrokach dotyczących prawa hazardowego czy – zwłaszcza w ostatnich latach – praworządności. Jeden z najnowszych wyroków, wydany w lutym 2024 r. (C-715/20), też ma szanse na rozgłos, bo dotyczy spraw pracowniczych. Według polskiego prawa rozwiązanie umowy o pracę zawartej na czas określony nie wymagało uzasadnienia, ale Trybunał uznał to za sprzeczne z Kartą praw podstawowych UE. Jak pan zatem widzi, jest wiele przykładów tego, że przeciętny Kowalski też ma korzyść z Trybunału. Choćby dlatego, że teraz, gdy pracodawca go wyrzuci z pracy, to nawet przy umowie na czas określony będzie musiał podać przyczynę takiej decyzji.
Czytaj więcej
Amazon nie ponosi „bezpośredniej odpowiedzialności” za produkty, które firmy zewnętrzne sprzedają na swojej platformie bez praw autorskich - stwierdził w czwartek rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Maciej Szpunar w opinii, która dotyczy projektanta butów Christiana Louboutina.